Siedem Cali: Marcin Flint

Tym razem wstęp do cyklu „Siedem Cali” pozostawię mojemu dzisiejszemu gościowi, a więc idzie to w zasadzie tak: „Jakby co – nazywam się Marcin Flint, pisze dla portalu T-Mobile Music, pojawiam się w Hiro i Streetmagu, sporadycznie można przeczytać mnie w Uważam Rze. Od czarnej muzyki uciekam w to co ludowe, nie pogardzę dobrą elektroniką i nigdy nie wstydziłem się ciągotek do popowych refrenów i prostych melodii”. Zapraszam do lektury, bo to chyba jeden z ciekawszych odcinków jaki miałem przyjemność zrobić.

1.Wytwórnia z której płyty możesz kupować w ciemno?

Jako, że nie wyrugowałem z siebie do końca muzycznego snoba, zawsze patrzę na wytwórnie. Kiedyś mój wzrok kierował się w stronę Rawkusa, Stones Throw, Ninja Tune, Anticonu czy Warpa, teraz nie muszę wcale spoglądać na zachód. Imponuje mi niezawodność nowobeatowego U Know Me czy to, jakieś wejście miało gitarowe Thin Man Records bądź hip-hopowy Aptaun. Wciąż wierzę też w gust Tytusa i Asfalt Records.

2.Płyta która ma według Ciebie najlepszą okładkę?

Nie sposób wybrać jednej, są ich setki. Więc znów zawężę się do tego co wpadło mi w ręce ostatnio i do Polski. W drzazgi rozpieprzyło mnie zupełnie zdjęcie okładkowe zdjęcie nowojazzowej „Śmierci w Miękkim Futerku” Niechęci. Nocną porą przeraził mnie „Brutbiental Narkogorium” mrocznego, basowego projektu Substep Infrabass. Zatopiłem się w orientalnym, graficznym kolorycie spokenwordowych „Dział Zabranych” Wojtka Cichonia. Bardzo fajnie wyszła okładka „Pasji” Pyskatego – niby symbol jest oczywisty, ale w tej wariacji krzyżowania na skrzyżowaniu, o krok od przepaści, mocno działa. Co ciekawe, za świetną okładką idzie w parze świetna płyta. Tak przynajmniej jest w wypadku Niechęci, S.I. czy Cichonia. Pyskatego jeszcze nie słyszałem, ale po singlach jestem dziwnie spokojny o jakość.

3.Album który zabrałbyś na bezludną wyspę?

Któreś z arcydzieł, żeby je sobie dobrze porozkminiać. „Pet Sounds” Beach Boysów, „Sierżanta Pieprza” Beatlesów, może nawet „Dark Side of the Moon” Pink Floydów. Wreszcie miałbym czas, żeby wydobyć z nich cały geniusz. Po co miałbym brać „ATLiens” OutKast, „Viloatora” Depeche Mode czy „10 piosenek” Pablopavo, skoro znam te krążki właściwie na pamięć?

4.Twój ulubiony producent ze złotej ery?

D.I.T.C. „Champagne Thoughts” czy „Put It On” to chyba dla mnie najukochańsze bity. Milion powtórzeń, zero nudy.

5.Płyta która zrobiła ostatnio na Tobie największe wrażenie?

Ostatnio? Niewidzialna Nerka. Trudno mi sobie wyobrazić lepszy pomysł na hołd dla starych czasów – i jeszcze z jaką pasją i pieszczotliwością go wykonano! Nie mogę się nacieszyć jak wspaniale śpiewa Adam Strug i jak na dęciakach gra mu Pospieszalski. „Adieu” rządzi. Do tej pory myślę też nad tekstami na „Działach Zabranych” Wojtka Cichonia. Nie mogłem przez nie spać. Kapela Ze Wsi Warszawa ze swoim „Nord” dostarcza mi ciarek na plecach. Bardzo, ale to bardzo podobają mi się płyty El-P, Big K.R.I.T.’a i – o dziwo – Currensy’ego. Rynek rynkiem, ale dla muzyki to i tak świetne czasy.

6.Raper z najlepszym flow w Polsce?

Tu nie ma ich wielu. W.E.N.A pozamiatał swoim „Nic”. Szczerze mówiąc nie przypominam sobie żeby ktoś popłynął w Polsce lepiej. To już jest Ameryka, inna sprawa, że sprzed 20 lat. Mes, HST, Łona, Abradab, Gural, Tede i cały Trzeci Wymiar (zwłaszcza Pork) płyną świetnie.

7.Jak oceniasz kondycję polskiego vinyla?

Nie mam gramofonu. A to dlatego, że zbieram książki, komiksy, filmy na DVD i BR, płyty. Nie mogę sobie pozwolić na muzykę na jeszcze jednym nośniku. Ale powiem Ci szczerze, że gdy Druh Sławek podesłał mi mistrzowskie wydanie Sfondu Sqnksa, a Tusz Na Rękach – artysta dobry, ale jednak wciąż mocno undergroundowy – zapragnął ostatnio poczęstować mnie woskiem, szczerze zacząłem się zastanawiać. Wosk to cały czas w Polsce nobilitacja, to coś do czego dążą małe wytwórnie, to fetysz, który obnosi się na T-Shirtach. Bardzo się z tego cieszę, że nie okazało się, że to był fioł towarzyszący przez chwilę kolorowym płytom JuNouMi, a coś więcej.