„ŁDZ to czas dla nas”. Lada dzień odbędzie się 120 RAP FEST

W łódzkiej Atlas Arenie odbędzie się w najbliższą sobotę (20 kwietnia) kolejna edycja festiwalu 120 RAP FEST. Na scenie pojawią się muzycy, którzy od lat tworzą polski hip-hop. Wystąpią między innymi – Peja, Molesta Ewenement, O.S.T.R., Donguralesko, Eldo czy JWP/BC. Z tej okazji przypominam najciekawsze wypowiedzi raperów, które pojawiły się w naszych rozmowach.

photo credits: Daniel Dash. Molesta na koncercie we Wrocławiu w 2001 roku.

Peja o propsach raperów ze Stanów

Czasami może się wydawać, że oni propsują gości, z którymi współpracują tak trochę na siłę, z obowiązku wynikającej współpracy. Ja jednak uważam, że na ten props należy sobie zapracować. Może teraz tak jest, że artyści ze Stanów nie sprawdzają, do kogo się dogrywają, biorą szmal i tyle. Ja nagrywam z nimi od dłuższego czasu i zacząłem to robić w czasach, kiedy liczyły się jeszcze umiejętności i jakiś dorobek. Propsy od nich przez długi czas budowały moje poczucie wartości, bo to najważniejsze propsy, jakie można otrzymać za swój rap. Więc wiesz, jak mi jakiś gówniarz pisze na stronie, że jestem chuja warty, albo pomijają mnie w jakiś zestawieniach… No to spoko! Później widzę wiadomość od Kool G Rapa, który prosi, bym do niego oddzwonił, czy wiadomość od Smoothe Da Hustlera, z którym mam kawałek.

Vienio o koncercie w Meksyku

Polecieliśmy tam na dwa koncerty na zaproszenie polskiej ambasady. Było cudownie. Ameryka Południowa jest totalnie egzotycznym i innym miejscem. Opowiem ci jedną ciekawą historię, która spotkała mnie w Meksyku. Będąc tam już kolejnym razem, pojechałem do Tulum, które jest miejscowością hippisów. Pewnego dnia odbywała się impreza na plaży, na którą zostałem zaproszony przez panią, u której wynajmowałem pokój. Poszedłem więc tam. W pewnym momencie na sali zrobił się wielki szum, bo ktoś szepnął, że na samym środku knajpki siedzi sam Paco de Lucía wraz ze swoją rodziną i z zespołem. Po chwili chłopaki zaczęli sobie jamować i grać flamenco. W pewnym momencie Meksykanin, który siedział ze mną przy stole, powiedział mi: „Słuchaj, ja znam Paco, bo jestem architektem. Projektowałem mu dom. Jeśli chcesz, mogę podejść do mistrza i zapytam go, czy możesz wymienić z nim kilka zdań”. Po chwili zobaczyłem tylko, jak Paco zaczął rozglądać się po sali, spotkał mnie wzrokiem i palcem pokazał coś w stylu – chodź tutaj synku (śmiech).

O.S.T.R. o Sariusie

Mój dom jest otwarty dla ludzi, bo czerpię przyjemność z pracy z innymi i pomagania im. Ja cały czas bardzo mocno kibicuję np. Sariusowi. Starałem mu się powtarzać i go motywować, by w siebie uwierzył i był cierpliwy, bo jest naprawdę zajebistym raperem i nie było możliwości, by ludzie tego w końcu nie zauważyli. To jest gościu, który naprawdę zasługuje na to, co osiągnął. Jest bardzo skromny, ułożony, zajebiście wychowany – a to dla mnie bardzo ważne wartości. Nie ma takiej osoby, do której czułbym jakąś niechęć. Zresztą… ludzie myślą, że jeśli dawno nie siedziałeś z kimś w studiu, to znaczy, że coś poszło nie tak w waszej relacji. Przecież to tak absolutnie nie działa! Każdy ma swoje życie i własne sprawy na głowie. Jeśli ktoś pracuje na, nazwijmy to, swoją karierę, to wiadomo, że musi w większości zapracować na to sam.

Donguralesko o albumie „Dziadzior”

„Dziadzior” to album, na którym głównie rapuję o tym, że jestem wspaniałym raperem. (śmiech) Tak się jakoś złożyło, że to najbardziej hiphopowy album w mojej przygodzie z muzyką. Płyta jest bardzo długa, bo trwa aż 74 minuty, czyli tyle, ile maksymalnie mieści się na płycie kompaktowej. Na krążku stawiam przede wszystkim na zabawę i luz. Nagrałem na niego naprawdę sporo dziwnych utworów. Napisałem np. kawałek, w którym mówię o tym, że stoję po koncercie w klubie, robię sobie ze wszystkimi zdjęcia. Kiedy teraz na to patrzę z boku, to dociera do mnie taka refleksja, że utwór niestety jest o czasach niebyłych, o przeszłości. Momentami na płycie będzie refleksyjnie, ale tych treści będzie o wiele mniej niż na poprzednich albumach. „Latającymi rybami” zakończyłem trylogię, na której mówiłem o rzeczach poważnych, stosunkach społecznych panujących pod naszą szerokością geograficzną. Jeśli ktoś chce poważniejszych treści od Gurala, niech najlepiej sięgnie również po „Dom otwartych drzwi” lub „Magnum ignotum”.

Kosi o nieżyjącym Lehu

Ludzie nie mają, kiedy pochylić się nad śmiercią. Nie mam pojęcia, czy to źle. Leh i Chada zostawili po sobie tyle, że pozostaną w sercach niektórych ludzi już na zawsze. Śmierć Leha bardzo mnie zabolała. Kiedy go poznałem, to od razu wiedziałem, że to chłopak od nas, z mojej ekipy – była między nami chemia. Mimo tego, że nie spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, mieliśmy stały kontakt i czułem, że byliśmy mentalnymi braćmi, a był ode mnie przecież prawie dwa razy młodszy. Był nietuzinkowym, totalnie prawdziwym kolesiem, który nie miał parcia na szkło – on robił po prostu muzykę. Wiesz, to był mega wesoły chłopak, z którym świetnie spędzało się czas. W chuj mi go brakuje. Jestem przekonany, że jeszcze namieszałby na tej scenie. Byłem ostatnio w Trójmieście i go tam nie było… Smutna sprawa. Tęsknię za nim.

Bilety na imprezę 120 RAP FEST możecie kupić i odsprzedać na AleBilet.