Pezet: Chciałbym usłyszeć coś więcej niż tylko gloryfikacje pieniędzy (ROZMOWA)

fot. materiały prasowe

Dzisiaj w internetach znajdziecie między innymi moją rozmowę z Pezetem. Pretekstem do tejże bajery jest zbliżająca się premiera płyty Muzyka komercyjna. Wyszedł nam kawał dobrej rozmowy. O kobietach, pieniądzach, nie(piciu) alkoholu i heroinie, która zdominowała polskie osiedla lat 90.

Ale jak chcesz wyznaczyć granice, gdzie kończy i zaczyna się hip hop? Jest jeszcze coś takiego jak wolność artystyczna. Więc jeśli np. Kizo uważa, że robi hip hop, a tysiące ludzi twierdzi inaczej, no to… co ich zdanie tu zmienia?

I tak i nie. Niestety sporo starszych raperów obraziła się na polski rap i na to, co się w nim obecnie dzieje. Pewnych rzeczy nie są w stanie zaakceptować. – „Auto tune? Nie, kurwa, nie będę tego słuchać”. Okej, rozmawiajmy o gustach – nie podoba ci się? Proszę bardzo, nie słuchaj, ale nie mów komuś, co może być w hip-hopie, a co nie. To jawne zapominanie o nadrzędnej zasadzie, która nam kiedyś przyświecała. Bo my właśnie sięgaliśmy po rap, bo dawał nam wolność i wręcz ją gloryfikował. Staram się i dziś dostrzegać wolność i dawać ją innym, bo uważam, że w tej grze dozwolone są prawie wszystkie chwyty. Mam jednak jeden problem. W dzisiejszym rapie często brakuje mi zaangażowania, komentarza do otaczającego nas świata i jakieś formy buntu. Chciałbym usłyszeć coś więcej niż tylko gloryfikacje pieniędzy. Nie chcę mówić, że wszyscy ludzie z młodego pokolenia są tego pozbawieni, bo tak nie jest – za przykład niech posłuży Mata, który wywalił hiphopowy świat do góry nogami. W jego tekstach jest od cholery buntu i komentarzy społecznych. Wspomniane wcześniej cechy są dla mnie wyznaczniki hip-hopu. Jeśli tego nie ma, to wówczas nie możemy mówić, że coś się nie wpisuje w kanon.

Ale może to jest tak, że raperzy się dziś wygodnie rozsiedli w fotelach i nie mają powodów do buntu. Po co mają się wychylać?

Najwygodniej to się dziś żyje tym młodym, a raperzy z mojego rocznika powoli będą odchodzić w zapomnienie. Pytanie, jak koledzy zabezpieczyli się finansowo, bo łatwo jest się przyzwyczaić do dobrego, a apetyt przecież rośnie w miarę jedzenia. Rap jest dla mnie sportem, tu jest dużo rywalizacji – najczęściej zdrowej. Często chodzi o ambicje raperów i to jest fajne. Żaden prawdziwy raper nie pozwoli sobie na to, by ktoś go wykolegował z jego pozycji, więc będzie robił wszystko, by być jak najwyżej. Czasami wychodzi to z różnym skutkiem.

Cały wywiad znajdziecie pod tym linkiem.