Legendy polskiego hip-hopu: Fenomen

Przyczynkiem do powstania tego tekstu jest impreza The Legend, która za kilka tygodni zagości w gliwickiej Arenie. Z tej okazji postanowiłem przypomnieć o chłopakach z zespołu Fenomen. Tym bardziej, że z końcem grudnia z nowym singlem wrócił Żółf. A poniżej wspomnienia Ekonoma.

Przyjęcie „Efektu”

Gdy „Efekt” pojawił się w sprzedaży, to spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem, którego tak naprawdę się nie spodziewaliśmy. Powiem ci więcej, nie spodziewaliśmy się jakichkolwiek opinii ze strony słuchaczy i innych raperów, bo zrobiliśmy tę płytę tylko i wyłącznie dla siebie – nie kalkulowaliśmy, nie szukaliśmy patentów, by płyta się lepiej sprzedała, nie myśleliśmy o pieniądzach czy wydawnictwie. Byliśmy strasznie zaskoczeni i jednocześnie szczęśliwi, że graliśmy z materiałem tak wiele koncertów, album odebrano pozytywnie i tyle o nas mówiono. Uważam że – jak na tamte czasy – płyta była przyzwoita. Na pewno nie powiedziałbym, że wywarła jakiś większy wpływ na środowisko, albo że kładła podwaliny pod warszawski rap, bo… nie kładła. To nie była najważniejsza płyta tamtego okresu, ale też nie najsłabsza.

Singiel „Szansa”

Nie pamiętam już dokładnie, ale nagrywaliśmy „Szansę” u Noona. Wyglądało to tak, że szliśmy zimą z jakimś 80-megowym twardym dyskiem od Mariusza Mazsa z bloku, mieliśmy do pokonania może z dwa kilometry, do domu, w którym mieszkał Mikołaj, czyli Noon. (śmiech) No i przychodzimy do niego i okazuje się, że nasz dysk nie działa – zamarzł, czy coś takiego. Ale skoro byliśmy już umówieni na nagrywkę to warto było ją sfinalizować. Początkowo mieliśmy w ogóle nagrywać pod inny podkład – nie pamiętam już nawet jaki – ale że nasz dysk zaniemógł, to Noon zaproponował inny beat. Przyklasnęliśmy temu pomysłowi. Jestem przekonany, że gdyby Mikołaj nie zajarał się tym, co nagraliśmy, to na pewno by nam tego beatu nie dał. Przynajmniej nie mówił, że mu się nasz kawałek nie podobał (śmiech).

Współpraca z Leszkiem Możdżerem

To jest dość śmieszna historia, bo nie znam Leszka, nigdy z nim nawet nie rozmawiałem. Możdżer nie brał z nami udziału przy nagrywaniu tego kawałka w studiu. Jakiś czas temu – gdy byłem już operatorem kamery – miałem okazję robić zdjęcia do wywiadu z nim, ale nawet nie próbowałem poruszać z nim tej kwestii .(śmiech) Możliwe, że on nie wie, że taki numer kiedykolwiek powstał. „Każdy ma chwile” pierwotnie ukazał się na „Światłach miasta”, więc wersja z „Blokersów””jest po prostu remiksem. Jeśli dobrze pamiętam to wersja z Leszkiem Możdżerem powstała z inicjatywy Sylwestra Latkowskiego, bo nie sądzę, by Eldo go wtedy znał.

Współpraca z wytwórniami

nigdy nie staraliśmy się o umowę z żadną firmą muzyczną, nagrywaliśmy sobie po prostu kawałki, które później rozchodziły się po osiedlu. Pewnego dnia natomiast skontaktował się z nami Marek Gluziński z Blend Records. Jeden z naszych znajomych z Jelonek będąc na wakacjach we Wrocku, puścił komuś nasze kawałki – na pewno wśród nich był numer „Teksty”. Marek z Blendu prawdopodobnie jakoś je usłyszał i do nas zadzwonił. Doszło do spotkania i bez wahania stwierdziliśmy, że możemy tę płytę wydać pod szyldem Blend Records. Pamiętam, że mieliśmy tylko jeden warunek – musieliśmy dostać pieniądze na budowę studia. Wzięliśmy 10 tys. zł zaliczki i stwierdziliśmy, że jesteśmy ustawieni do końca życia. (śmiech) Kupiliśmy sobie komputer, mikrofon, mikser i odsłuchy Yamahy – dokładnie te same, które posiadał Noon (śmiech).

Wspólny album z Płomieniem 81 lub Grammatikiem?

Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek pojawiła się taka idea. Wiesz, z Onarem i Pezetem widywaliśmy się czasami na wspólnych melanżach. Nagraliśmy nawet razem fajny numer na bicie TDF-a „Dwulicowi ludzie”, który wjechał na album „Nasze dni”. A z Grammatikami? Też chyba nie było na stole takiego tematu. Na pewno dużo pomogli jako ekipa, która przecierała tutaj, na Bemowie, szlaki. Pamiętam, że namiętnie katowałem na walkmanie ich epkowe „Płaczę rymami”. I to jest ciekawa sprawa, bo nasza znajomość z Grammatikiem nie miała kompletnie wpływu na to, że podpisaliśmy umowę z Blend Records. Nikt z Blendu nie kontaktował się z nami przez Noona, Jotuze czy Leszka. A wiele osób myślało, że to dzięki nim podpisaliśmy umowę z wrocławską firmą.

Bilety na imprezę The Legend możecie kupić i odsprzedać na stronie AleBilet.