Kawałek dnia: Śliwa, Sarius – „Born Again”

fot. zdjęcie pochodzi z profilu artysty na facebooku.

„Kawałek dnia” – ta niezwykle oryginalna nazwa zwiastuje na Dusty nową serię tekstów. Pod lupę będę brał numery, które w ostatnim czasie z jakiegoś powodu za mną chodzą. Raczej nie narzucam sobie żadnych ram, no może poza jedną – postaram się nie pisać o kawałkach powszechnie znanych.

Cykl otwiera Śliwa – raper, który na świat przyszedł w tym samym roku, co album N.W.A. – „Niggaz4Life”. Nie bez kozery wspominam akurat o kapeli z Compton, gdyż Poznaniak często podkreślał, że rap z gorącej Kalifornii był szczególnie ważny w jego muzycznej diecie. O tym, że bliskie były mu również płyty Biggiego, wiedzą np. ci, którzy sprawdzili jego stary diss na Białasa. Innym przejawem fascynacji nowojorskim twórcą, jest tytuł kawałka „Born Again”, do którego pyskaty raper z Wielkopolski zaprosił młodszego od siebie o rok Sariusa. W momencie, kiedy piszę te słowa, nie zdecydowałem jeszcze, kto wypadł ciekawiej na chwytliwym i nieprzekombinowanym beacie DJ-a Decksa. Za Sariusem przemawia bezbłędne opanowanie sztuki poruszania się po podkładzie i wersy o „(…) planie na mega życie przy jakiejś tam kobicie”, a za Śliwą bezczelne panczlajny i niepohamowany głód prezentowania kolejnych, ciekawych porównań. Wynik? Ja nadal nie znam, ale takich spotkań życzę sobie jak najwięcej.