Scenie przedstawili się w 2006 roku winylowym singlem „Different Places One Hip Hop”. Kilka lat później mieli już za sobą dwie płyty z żywą legendą podziemnej sceny Wschodniego Wybrzeża, członkiem Artifacts – El Da Sensei’em, album z Eldo czy utwór z Molestą, który promował film „Wholetrain”. Dziś są marką. Nie współpracują z każdym, ale kiedy decydują się z kimś na numer, to prawie zawsze są gwarantem dobrej muzyki. Niedawno nagrali wspólny longplay z duetem Dwa Sławy.
Pierwsze spotkanie z Astkiem relacjonuje Little. „Rok 2011. Piąta rano. Powrót z koncertu i przypadkowe spotkanie z Astkiem w pociągu linii Warszawa Centralna – Łódź Kaliska. Dużo spalonych fajek, rozmowy i sporo śmiechu. Ciężko określić jakiś inny formalny start tej znajomości”. (śmiech) Kiedy pytam go o powody, dla których The Returners postanowili z nimi pracować, Little bez dłuższej chwili namysłu odpowiada: „Chłopaki prezentują taką, nazwijmy to punchline’ową, odmianę rapu. Nas zawsze jarała nawijka w tym stylu. Taka gadka trochę bezczelna, pewna siebie, błyskotliwa i techniczna. Oni nie rzucają przypadkowymi słowami. Słuchacze dostają masę ciekawych wersów do rozkminienia. Poza tym, to spoko chłopaki są”. (śmiech)
Na tyle spoko, że Returnersi postanowili zaprosić ich kilka lat temu na swoją płytę producencką. „Staraliśmy się zrobić zupełnie inny utwór od tych, jakie wtedy tworzyli na co dzień. A było to w okresie »Ludzi sztosów« i »Dandys flow«. Dlatego zaproponowaliśmy im brudny, oldskulowy, niesterylny bit i hardcore’ową tematykę. Sławy zrobili po swojemu i temat obrócili w żart. Swoją drogą, track »Dzieci z dworca UHH« posiada teledysk. Niestety sytuacja tak się potoczyła, że do dziś się nie ukazał i raczej nigdy się nie pojawi” – kończy, w nieco enigmatycznym tonie, producent.
A ja stawiam przed duetem pytanie o genezę wspólnego albumu. „Ta współpraca na różnych polach trwa już tyle lat, że w końcu musiało dojść do wspólnego projektu. W ciągu ostatnich lat mieliśmy okazję robić razem tylko pojedyncze numery. Chyba trzy. Nie za dużo, ale zawsze wszystko się zgadzało. DJ Chwiał od lat jest managerem i przyjacielem Sławów, Littlas również był gdzieś przy tym wszystkim mniej lub bardziej – czasem stricte towarzysko, czasem zawodowo, a czasem muzycznie czy klipowo, wizualnie. W końcu przyszedł taki czas, że musieliśmy stworzyć album do spółki. Wydaje nam się, że chłopaki też mieli chęć zrobienia czegoś ciut innego od tego, co robili zazwyczaj”.
Pytanie o to, jak wyglądała praca nad płytą, nasunęło się więc samo. „Wszystko super. Grupa na Messengerze trzymała wszystko w ryzach. (śmiech) Tak naprawdę za ostatnimi płytami nie stoją ciekawe historie. Tworzymy je z naszymi naprawdę najbliższymi ziomalami. Każdy z nich ma pełną swobodę działania. Nie ma ciśnienia. Wszystko robimy w swoim czasie i gronie. Od nagrywania wokali po zdjęcia na okładki. Jarek i Radek nagrywali w domowym zaciszu. Mieli więc pełną swobodę i zafundowali sobie taki powrót do korzeni. Spotykaliśmy się też na wspólnych wyjazdach, które uskuteczniamy z najbliższymi ziomkami, aczkolwiek większość rzeczy robiliśmy zdalnie. Proces powstawania płyty trwał kilka miesięcy. Zajęło to tyle czasu, bo każdy z nas mieszka w innym mieście. Całość zakończyliśmy spotkaniem – żeby te aranże wspólnie klepnąć i przegadać na żywo ostatnie pomysły”.
Na koniec świętowania 15-lecia Dwóch Sławów chłopaki dzielą się jeszcze anegdotą. „Początkowo numer »1000 500 100 900« nagrany był przez Jarasa na bicie do »Polskiej Krav magi«, ale ewidentnie coś tam ze sobą nie grało w kwestii vibe’u na linii wersy-bit. I tak powstała wersja »Sexy Rimejk«, która okazała się ostateczną wersją numeru »1000 500 100 900« na albumie. W skrócie – wersja płytowa to remix. Natomiast pierwotny bit tak się podobał chłopakom, że na warsztat wziął go Radas, potem Jaras i tak powstała »Polska Kravmaga«, do której dograli się jeszcze Wyga i Igorilla. Wiadomo – numer to swego rodzaju follow-up do ich twórczości. I jeszcze jedna ciekawostka: »1000 500 100 900« to pierwotny tytuł naszego albumu”.
Cały tekst znajdziecie tutaj.