Nie żyje Shock G z Digital Underground

Kilka lat temu w środowisku hiphopowym krążyła plotka, że w życiu Shocka G dzieje się coś złego. Mówiono między innymi o tym, że współtwórca Digital Underground jest bezdomny i ma problemy z heroiną. Pamiętam, jak Red poruszył nawet ten temat z DJ-em Premierem w tym wywiadzie. Z czasem Shock wrócił do Bay Area i wydawało się, że jego sytuacja zaczyna się stabilizować. Niestety dzisiaj w nocy dotarła do nas informacja, że muzyk został znaleziony martwy w pokoju hotelowym w Tampie na Florydzie. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną jego śmierci.

Kiedy przeczytałem dziś tragicznego niusa, od razu przypomniała mi się niecodzienne sytuacja z Los Angeles, której świadkami byli chłopaki z Popkillera. Poniżej materiały video i raport z tamtego pamiętnego wieczoru.

„Jedna z bardziej niesamowitych sytuacji, które spotkały nas w Kalifornii, do tego w trakcie naszej ostatniej nocy tam… Gdy staliśmy w bocznej uliczce Santa Monica i kończyliśmy wywiad z Louis Kingiem podbiła dość ulicznie wyglądająca ekipa, a wśród niej dziwnie ubrany gość w szlafroku, który spytał czy możemy włączyć nagrywanie, bo chciałby coś powiedzieć. Zdziwieni zgodziliśmy się, a po chwili okazało się, że był to… legendarny Shock-G z Digital Underground, jedna z najbardziej wyrazistych gwiazd przełomu lat 80. i 90., człowiek pod którego skrzydłami 2Pac z tancerza stał się raperem! Do tego Shock G, który w ostatnich latach zapadł się pod ziemię i nikt nie wie co u niego, krążyły jedynie plotki, że jest bezdomny. Nagle ni stąd ni zowąd zaginiona legenda wyrasta przed nami i zaczyna fristajlować do mojego telefonu. To coś takiego, jakby nagle na imprezie w Warszawie wpadł na Was Eis czy Smarki i jak gdyby nigdy nic wskoczył na mikrofon – zresztą nasze reakcje idealnie oddają odgłosy słyszalne w samym video. Tradycyjnego wywiadu niestety nie udało się przeprowadzić, gdyż MC zdecydowanie lepiej czuł się tego dnia w klimacie rymów niż rozmowy, a dodatkowy rozpraszacz w postaci przypadkowego ulicznego rapera, co chwila rzucającego przytyki w stronę Shocka, był aż nazbyt skuteczny. Chwilę po wydarzeniach wszyscy (z wyjątkiem Lil Herrio) zawinęliśmy się natomiast do klubu, a Shock spontanicznie wbił na mikrofon, gdzie wspólnie z bandem i Louisem wykonał tribute dla 2Paca (to była noc z 15 na 16 czerwca – urodziny Paca) w postaci interpretacji klasycznego „I Ain’t Mad At Cha” – poezja. Efektem jednak niepowtarzalny klimat oraz porządnie wykręcona i komiczna, a zarazem zawierająca kilka wątków biograficznych sesja freestyle’owa, z której dowiadujemy się też co nieco o historii ekipy Digital Underground, jak i obecnym życiu ekscentrycznego Humpty Humpa”.