Fani radykalnego i surowego rapu muszą poświęcić dziś niemało czasu, by dokopać się do swojego ulubionego klimatu. Niemniej taka muzyka cały czas powstaje i tworzą ją nie tylko (często sfrustrowani) czterdziestolatkowie, ale i goście, którzy na karku nie mają jeszcze 20 lat. Jednym z takich młodych duetów jest katowicki… Los Katos. „Jesteśmy ziomkami, których połączyła zajawką na muzykę i deskorolkę. Kochamy hip-hop i wszystko, co z nim związane. Nasza przygoda z tą kulturą rozpoczęła się kilka lat temu, kiedy Holoe zaczął klepać instrumentale w fl’u, a YoungRat skrobał w notatniku swoje pierwsze teksty. Po paru latach spędzonych na katowickim PTG (znany skejtowy spot w Katowicach – przyp.red.) zaczęliśmy tworzyć muzykę”. Mimo że chłopaki rapem zajmują się dopiero chwilę, już bardzo jasno określają swoje podejście do hip-hopu i drogi, jaką mają zamiar podążać. „Nasza twórczość to mieszanka deskorolkowego klimatu z katowickim hip-hopem. Słuchając nas, można łatwo wyczuć inspiracje latami 90., którymi najprawdopodobniej zostaliśmy zarażeni przez starszych kolegów z deski. Obecnie pracujemy nad albumem, który udowodni, że młoda gwardia potrafi robić hip-hop bez autotune’a i ciągłego nawijania o dupach, kasie i dragach”. Nie pozostaję mi nic innego, jak tylko bacznie przyglądać się ich dokonaniom i zaprosić was do sprawdzenia ich pierwszego klipu, który stworzył pewien ceniony śląski fanatyk (nie tylko legalnego) graffiti.