30 października nie ukazały się „Światła miasta”. Wypowiedź wydawcy płyty

Od rana w sieci – zarówno na małych fanpejdżach, jak i dużych portalach muzycznych – pojawia się informacja, że właśnie dziś świętujemy dwudzieste urodziny „Świateł miasta”. Co na ten temat myśli wydawca płyty, Arkadiusz Deliś? Sprawdźcie poniższą wypowiedź.

Arek Deliś: Dziś, to znaczy 30 października, dostałem wiele propsów z okazji wydania 20 lat temu klasyka polskiego hip-hopu – płyty Grammatika „Światła miasta”. Bardzo wszystkim dziękuję, ale…tę datę trzeba traktować jak miejską legendę, co w przypadku płyty, która ma „miasto” w tytule wydaje się zrozumiałe. Przejrzałem stare reklamy prasowe i widnieje tam data 23 października 2000, Wikipedia natomiast od lat podaje 30 października. Dla wszystkich zainteresowanych mam zatem informację, że nie da się tak naprawdę określić konkretnej daty premiery „Świateł miasta”. Ze względu na wszechobecne w 2000 roku piractwo tłoczyliśmy płytę w jednym miejscu, a digipack i druk poligrafii do niego zleciliśmy innej firmie. Spowodowało to niezłe zamieszanie i obsuwę o jakieś 2 tygodnie. Dlatego na początku na rynku pojawiła się zapomniana już przez wszystkich kaseta. Pogrzebałem trochę w pamięci i kasetę do różnych hurtowni w Polsce oddaliśmy pod koniec października, a, że za moment było Święto Zmarłych, trafiła ona do sklepów już w listopadzie. Tu dla młodszych czytelników małe wyjaśnienie – 20 lat temu internet był w powijakach, nie było preorderów, a co za tym idzie bezpośredniego dotarcia do fanów. System handlu płytami i kasetami opierał się na małych sklepikach, prowadzonych często przez entuzjastów muzyki. Zaopatrywali się oni w hurtowniach muzycznych. Był też oczywiście Empik i od dwóch lat Media Markt, ale w tych miejscach często dochodziło do bałaganu z premierami, bo nikt nie dbał o to, czy płyta wyląduje na półce, czy nie. A już na pewno nie dbano o tak niezależny tytuł, jak „Światła miasta”. Jak się okazało wszystkie nasze akcje związane z opóźnieniem działań piratów, spaliły na panewce. Niestety w obiegu pojawiła się niezliczona ilość wydań pirackich. Summa summarum 30 października to piękna data, ale…nieprawdziwa. Wolę operować bardziej pojemnym terminem: listopad 2000 albo – jeszcze lepiej: jesień 2000. Na koniec chcę pozdrowić chłopaków z Grammatika. „Światła miasta” do dziś brzmią znakomicie i zamierzam wypić dziś za wasze zdrowie szklaneczkę bourbona, słuchając takich klasyków jak „Wiatru czas”, „Pamiętam” czy jakże obecnie aktualnego „Mówią mi”.