Noize from Dust – pocztówka z Brooklynu

Noize from Dust - pocztówka z Brooklynu

Ostatnie dni spędziłem racząc się muzycznymi dźwiękami, które zaserwował nam, na początku tego roku, duet producencki Noize from Dust. Duet tworzy Worstcase i Siódmy. Pierwszy na scenie dopiero raczkuje, kojarzyć go można chociażby ze współpracy z Jankiem Otsochodzi, Siódmy natomiast na scenie jest od blisko 15 lat i związany jest między innymi z grupą Echinacea. Jak właściwie wpadły na siebie te dwie postacie i dlaczego akurat taka, a nie inna nazwa?

„Z Siódmym poznałem się w 2012. Zaczynałem wtedy „na poważnie” zabawę w beatmaking i szukałem raperów, z którymi mógłbym nawiązać współpracę. Wymieniliśmy kilkanaście wiadomości, Siódmy zajarał się szkicami moich bitów. Pierwotnie miały wejść na Echinacee 2, ale projekt nie wyszedł. Okazało się, że także tworzy bity i usiedliśmy do wspólnego projektu. Nasz krążek miał być folloupem do złotej ery, dlatego brzmi jak brzmi – jest turbo brudna, stąd też nazwa Noize from Dust. Pracę nad tym krążkiem trwały około dwa lata.” Komentuje Worstcase.

Niestety, mimo znakomitych gości, którzy pojawili się na płycie, jak chociażby Jwp, Eldo, Ras, Vienio, Kuba Knap, Numer Raz, czy Vnm i Jeżozwierz, płyta odniosła raczej umiarkowany sukces i sprzedała się w nakładzie około 1500 sztuk. Nie pomogło nawet to, iż album wyszedł w takiej wytwórni jak Prosto label.

„Odbiór krążka zawsze mógłby być lepszy. Płyta brzmi totalnie inaczej niż to, co jest teraz modne w rapie. Miała trafić do określonego grona słuchaczy, ceniących złota erę i klimat brzmienia tamtych lat. Co do promocji to był nasz debiut – wydaje mi się, że z perspektywy czasu, pewne rzeczy ogarnęlibyśmy inaczej.”

Oczywiście, płyta nie jest idealna i musiałbym się w nią ślepo „zapatrzyć”, by tak twierdzić. O ile producentom nie można zarzucić zbyt wiele, to raperzy w niektórych momentach wypadają, delikatnie mówiąc, blado. A o występie Wujka Samo Zło chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Miłym zaskoczeniem jest dla mnie kawałek „A.C.A.B.” Hucza i numer „Coś jest nie tak” Ciry. Jednak najbardziej moją uwagę przykuł wspólny track Sariusa i Żyto, do którego bit jest wręcz magiczny. Naprawdę, podkład w „Chcieć…” to jedna z najpiękniejszych chwil, jaka zdarzyła się na naszej scenie w powoli mijającym roku. Nie gorzej prezentuje się Te-tris i Pogz w „Zanim powiesz”, czy Jeżozwierz.

Raczej nie planuję robić w tym roku podsumowania roku, ale gdybym się jednak skusił, to krążek „Ultraakustyka” ma u mnie na pewno miejsce w pierwszej dziesiątce. Nic tylko czekać na drugi wspólny album chłopaków. No i właśnie, tutaj zaczyna się mały kłopot, ponieważ jak twierdzi Worstcase „Mało prawdopodobne jest, iż na rynku pojawi się nasza druga wspólna płyta. Czymś oczywistym jest, że przy takim projekcie nie obejdzie się bez spięć, ale pod koniec prac nad płytą nazbierało się tego już za dużo i nasze drogi się po prostu rozeszły”.

Cóż, kończąc tekst serdecznie namawiam Was do odsłuchu tej bardzo udanej, a momentami wręcz genialnej produkcji. Dla osób lubujących się w hip-hopowych latach dziewięćdziesiątych to wręcz pozycja obowiązkowa. Zaczynam brzmieć jakby album wyszedł co najmniej kilka dni temu i nikt go jeszcze nie słyszał, a od premiery mija już prawie dwanaście miesięcy.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz