Inespe, Fisz, RHX, OMP, Łona – wspominamy pierwsze winyle Asfaltu

fot. Emade podczas pracy

Pierwszy raz w życiu poświęciłem tyle czasu na eksplorowanie twórczości Fisza i jego brata Emade. Wcześniej robiłem to powierzchownie, singlowo. Przeleciałem więc niedawno przez te ich wszystkie „Polepione dźwięki”, „F3” i inne „Mamuty”. I w sumie cieszę się, że zrobiłem to właśnie teraz – kiedy mam już za sobą nocne sesje z muzyką Johna Coltrane’a czy Bad Brains – bo jestem w stanie je w pełni docenić. Lubię zarówno ich post-punkowe, gitarowe granie jak i te mos defowo-trajbowe nagrania. U mnie słuchanie muzyki idzie w parze z czytaniem wywiadów. I tak było tym razem. Podkreślam to, bo trafiłem na informację, że to nie Noon, a Emade miał wyprodukować pierwszą płytę Pezeta. Nie wiem, dlaczego ówczesnym reprezentantom Asfaltu nie udało się zrealizować wspólnego projektu, ale może będę miał okazję o to zapytać. A skoro wspominam Asfalt Records – były muzyczny dom Waglewskich i Płomienia 81, to zapraszam was do przeczytania wspominek Tytusa. Wracamy do późnych lat 90 i początku 21 wieku.

Tytus: OMP – Otzafszetu. To pierwszy winyl zrobiony przeze mnie i jeden z pierwszych w historii polskiego hip-hopu. To była też jednocześnie pierwsza i od razu ostatnia płyta winylowa, jaką Asfalt zrobił za pośrednictwem polskiej firmy. Potem zlecaliśmy produkcję już bezpośrednio za granicą. Wtedy była to czeska tłocznia, później przez moment tłoczyliśmy u Niemców, następnie przez Sony Music Polska u Holendrów, potem u Francuzów, następnie przez jakiś czas znowu u Czechów i teraz od kilku lat znowu i tylko u Francuzów. Płyta miała foliowe inner sleevy – jak stare płyty z lat 80. Szybko się z tym ogarnęliśmy i przeskoczyliśmy do papierowych. Okładka wydrukowana poprawnie, cieszyła oko. Oczywiście mój projekt jak wszystkie okładki w pierwszych latach Asfalt Records. Płytę sprzedawaliśmy przez stronę Asfalt Records oraz świeżo powstały właśnie wtedy legendarny Record Head Shop w Warszawie.

Płomień 81 – Na zawsze będzie płonął. Pierwsza dwupłytówka. Niemcy pomylili klisze barwne (wtedy jeszcze tak się drukowało offset), w wyniku czego okładka ma zwariowane kolory podstawowe. Śmieszne, że wtedy tego nie zwróciłem, takie to były pionierskie czasy własnej działalności połączonej z ostrą zajawką hiphopową. Pamiętam, że 20 płyt na rynek szczeciński wziął od nas Wini, który sprzedawał wtedy płyty. Jak wszystkie winyle z tamtych czasów długo nie mogliśmy sprzedać nakładu. Trwało to kilka lat. Dzisiaj to cenny biały kruk.

Fisz, Inespe, RHX. Pierwszy winyl Fisza plus Inespe i RHX. Singiel w generic okładce z kolorową paskową naklejką. Długo miałem jeszcze te paski, których wydrukowałem więcej, niż wynosił nakład.

Ostry – Kochana Polsko. Byłem strasznie zadowolony z okładki tego singla. W wersji winylowej (bo był też kompakt) okładka znajdowała się na labelu, bo to kolejny generic cover singiel w katalogu. Pamiętam, że w planach miałem jeszcze jeden winylowy singiel z „Tabasko” – nagranie z gościnnym udziałem Tedego. Winyle wtedy jednak sprzedawały się fatalnie. Nie było takiej motywacji jak dzisiaj.

Łona – Koniec żartów. Album w generic cover ze stickerem przedstawiającym okładkę z wersji CD. Wcześniej wyszedł singiel, a w wersji winylowej właściwie epka „Rozmowa”, na której znalazła się część pozostałych numerów z albumu. Dzięki temu mogliśmy wypuścić oficjalnie „Koniec żartów” jako jednopłytowe wydawnictwo pozbawione utworów zawartych na „Rozmowie”. Razem z „Rozmową” stanowiło to komplet numerów z albumu. Taka winylowa oszczędność.

Wypowiedzi Tytusa pochodzą z 2015 roku.