Tuse: Puściłem więc nagrania Kalibra 44 i po prostu zacząłem rysować

photo credits – tuse.pl

Tydzień temu media społecznościowe zostały zalane przez projekt, który Tuse przygotował dla zmarłego Joki. Postanowiłem więc zadzwonić do trójmiejskiego artysty, by przez chwilę pogadać o jego nowopowstałym muralu.

„Słuchaj, jadę teraz autem, zaparkuję tylko i możemy porozmawiać” – rzucił Tuse na głośnomówiącym, jadąc gdzieś poza miasto. Kiedy był już gotowy, przytoczyłem mu fragment mojej bajerki z Bio z Tats Cru – „Mam wrażenie, że takie murale początkowo zarezerwowane były dla celebrytów i bardzo ważnych osobistości. W społeczności hiphopowej takich rzeczy się raczej nie malowało. Wszystko zaczęło się, kiedy malowaliśmy obrazek na osiedlu nad Bronx River. Podszedł do nas typ i zapytał, czy moglibyśmy napisać imię jego brata, bo niedawno został dźgnięty nożem i zmarł. Zrobiliśmy więc małą wstążkę i serce”. „U mnie ta sytuacja wyglądała inaczej” – mówi Tuse – „Chodziło mi po prostu o uhonorowanie osób w przestrzeni miejskiej, które w mojej ocenie na to zasłużyły. Te wybory są bardzo moje, subiektywne. Dlatego malowałem np. Andrzeja Zauchę czy Zbigniewa Wodeckiego, których muzyka miała na mnie wpływ. Nie uważam tego za coś niezwykłego, bo nasz kraj od dawna lubi takie działania – stawiane są przecież pomniki ludziom związanym ze sztuką czy działaczom społecznym”.

Co racja to racja, lubimy stawiać pomniki, ale mam poczucie, że tak jak łatwo przychodzi nam emanowanie patetycznymi zdaniami po czyjejś śmierci, tak szybko o tych ludziach zapominamy. – „To, że zapominamy o innych, jest zwykłą ludzką przywarą. Ludzie odchodzą, a życie toczy się dalej. Myślę jednak, że akurat o Joce trudno będzie zapomnieć, bo muzyka, którą stworzył jest ponadczasowa. Zawsze będzie się o niej mówić jako o korzeniach polskiego hip-hopu. Nie da się ich wypisać z historii polskiej muzyki. Joka zostawił po sobie wiele ciekawych nagrań i one są wyznacznikiem tego, czy ludzie o nim zapomną. Żyjemy w świecie, gdzie wszystko dzieje się szybko. Jest jeden temat, za chwilę pojawia się drugi. Mija kilka godzin i wjeżdża coś innego. Nie ma czasu, by się zatrzymać, pomyśleć.  Ludzie już nawet nie czytają postów, tylko klikają jak małpy.  Ale to, że świat idzie w stronę spłycania wszystkiego, nie jest moim problemem. Nie przeżywam swojego życia w internecie”.

„Nie chcę bajdurzyć i opowiadać ci dobrze brzmiących historii. Joka nie był moim dobrym kolegą. Nie pisaliśmy sobie wiadomości na święta, więc też nie opowiem ci tu jakichś niesamowitych anegdotek, bo ich po prostu nie mam. Pamiętam, że poznaliśmy się jeszcze w latach 90. w Sopocie przez Feel-X’a, z którym tutaj przyjeżdżali. Ze względu na moje ciągnaotki didżejskie zawsze było mi bliżej do niego niż do Joki czy Daba. Przecięliśmy się ze sobą kilka razy, ale to były głównie przypadkowe sytuacje – jakieś rozmowy na backstage’u. Nic specjalnego. O jego śmierci dowiedziałem się od znajomego, który siedzi obok mnie w pracowni. Na początku mu nie uwierzyłem, ale gdy wszedłem na społecznościówki, zobaczyłem pożegnalne posty i dotarło do mnie, że to prawda”.

Tuse postanowił nie ograniczać się tylko do wrzutki zdjęcia Joki na fejsa, ale zrobić coś więcej. „Wiesz, tak patrzyłem sobie na jego zdjęcia, wybrałem to, na którym się uśmiecha i zacząłem szkicować. Myśl o tym, że chcę zrobić mural, pojawiła się w mojej głowie bardzo szybko. Puściłem więc nagrania Kalibra 44 i po prostu i zacząłem rysować. Nie ukrywam, że łza kręciła mi się podczas pracy nad tym projektem. Pod ścianą przy obrazku pomagał mi Mateusz Rybka. W poniedziałek zrobiliśmy rozrys, następnego dnia padało, więc mieliśmy przerwę, a w środę skończyliśmy mural. Dziś mi to już nie przeszkadza, ale i tym razem zarzucono mi, że namalowałem Jokę, by zdobyć lajki, zwrócić na siebie uwagę i wypromować się na śmierci. Ale co ja na to mogę? W sieci nie brakuje smutnych i zakompleksionych ludzi, którzy nie mają nic do robienia poza pisaniem głupot. Niech już tak będzie. To może w ogóle nie róbmy nic i wtedy będzie fajnie na świecie. Daj spokój”. Oczywiście nie tylko ludzie złośliwi komentowali prace Tusego, choć komentarzy odjechanych nie zabrakło – „Gdy wrzuciłem pierwsze zdjęcie, to trzy czwarte osób pomyślało, że to gotowa ściana (w tym ja – przyp. Dusty). Byli nawet tacy, którzy uknuli teorię spiskową, że już wcześniej wiedziałem o jego śmierci. Ludzie są niemożliwi. Co jeszcze przeczytam? Może, że zleciłem jego zabójstwo? Dostałem też ciekawego maila. Jakiś gość napisał – „Gówno mam, gówno dam, ale dorzucę ci 60 złotych do farb”. Cieszę się, doceniam, ale zaproponowałem, by kupił sobie dwa czteropaki i wypił za Jokę. Nie potrzebuję tych pieniędzy, ale miło, że chłop się odezwał. Mam nadzieję, że wypił to piwo. Tak sobie trochę żartuję, ale wiem, że wielu osobom zrobiło się cieplej na sercu, gdy zobaczyli mural. Nawet Abradab napisał mi podziękowania”.

Korzystając z okazji, że mam Tusego na łączach, postanowiłem zapytać też o obrazek dla innego zmarłego rapera, dla Chady. „Najfajniejsze w tej sytuacji było to, że zadzwoniła do mnie mama Chady i rozmawiała ze mną łamiącym się głosem. Powiedziała, że bardzo mi dziękuje i że nawet druknęła sobie to zdjęcie. To było bardzo miłe. To największa nagroda. To są momenty, dla których warto to robić”.