„Ludzie wiedzą, że jestem dobra w sporcie, że potrafię się bić, ale chcę, by dowiedzieli się również, jakiej słucham muzyki i którego wykonawcy płyty mam na półkach” – powiedziała mi Joanna Jędrzejczyk. I przy okazji opowiedziała o swoich muzycznych upodobaniach.
Z tego, co czytałem, to ty zaimponowałaś wielu osobom twoją kooperacją z Prosto, do której doszło kilka lat temu.
Wychowałam się na kawałkach Sokoła i WWO, więc współpraca z nim była swego rodzaju spełnieniem marzeń. Wojtek zaimponował mi swoją inteligencją, oddaniem i podejściem do biznesu. To w ogóle koleś, który jest tak zakochany w muzie jak Dana White (prezes UFC – przyp. red.) w walkach. Stworzyliśmy wtedy fajne, bardzo pomysłowe logo. Bardzo żałuję, że nie mogę, póki co, kontynuować współpracy z Prosto, bo jestem związana z Pumą.
Kto cię nauczył biznesu?
Rodzice, którzy przez wiele lat prowadzili sklep. Bardzo chciałam przebywać w sklepie jak najczęściej i mieć kontakt z klientami. Rodzice wyganiali mnie do nauki, a ja nawet przebierałam się za mikołaja i rozdawałam prezenty, tylko by tam być. Kiedyś sprzedawałam jagody na ulicy – nikt mnie do tego nie zmuszał, sama chciałam zarobić, by być w jakimś stopniu niezależna i mieć na swoje wydatki. Tata kiedyś się śmiał i powtarzał, że skończę w więzieniu (śmiech), bo od małego kupowałam jakieś rzeczy i sprzedawałam je drożej – telefony komórkowe, aparaty, laptopy. Gdy miałam kilkanaście lat, to ludzie już pukali do drzwi naszej chaty, bo chcieli coś kupić. Potrafiłam wyczuć, na co mieli zapotrzebowanie. Można więc powiedzieć, że od zawsze miałam smykałkę do interesu.
Cały wywiad przeczytacie tutaj.