Minęło prawie 30 lat odkąd Nas zarapował – dla swojego ziomka uwikłanego w kryminalne historie – kawałek „One love”. Numer trafił na znany wszystkim longplay „Illmatic” i do dziś uznawany jest za jeden z ważniejszych kawałków tamtych lat, opowiadających o trudach odsiadki bliskiej osoby. Po wyjściu z kryminału Cormega zdecydował się (przynajmniej oficjalnie) przejść na jasną stronę mocy i oddać się rapowi. Dograł się między innymi na „It was written” i snuł wizje o sukcesie z projektem The Firm, z którego ostatecznie został… wyautowany. Album super grupy The Firm ukazał się bez niego. Cormega nie miał jednak zamiaru odpuszczać i próbował swych sił solo. Czegoś niestety mu zabrakło, bo za dużych sukcesów to on nie odniósł. Głośniej zrobiło się o nim dopiero w 2001 roku za sprawą debiutu „The Realness”. W międzyczasie nieustannie toczył bój ze swoim (wówczas byłym) kolegą z Queens. Muzyczne drogi obu panów przecięły się dopiero w 2020 roku, gdy Cormega pojawił się (u boku AZ, Foxy Brown, no i Nasa) w kawałku „Full Circle”. No i z tego miejsca przenieśmy się do zeszłego piątku, gdy na Spotify trafiła druga część „The Realness”. U Cormegi z rewizytą pojawia się w końcu autor „One love”. To ich pierwszy kawałek, w którym im „nikt nie przeszkadza”.
A tutaj Bilon opowiedział mi o nagraniu „Mojej dzielnicy” z udziałem Cormegi.