No, to jest to! Bez przekombinowanego scenariusza, konkretnie i z uśmiechem na twarzy. Takich teledysków jest zdecydowanie za mało na naszej rapowej scenie. Nie to, że mam coś do wielkobudżetowych przedsięwzięć, które wspierane są przez bardziej lub mniej znanych aktorów, ale dla mnie hip-hop to przede wszystkim naturalni ludzie i świat rzeczywisty. Kreacja jest na swój sposób spoko, ale ciągłe granie nią jest po prostu męczące. Tutaj kreacji nie ma. Jest za to rap dla sportu. „To miało być luźne hood video, jak chodzimy sobie po mieście i robimy to, co zawsze. Ktoś gra w kosza, ktoś sobie jeździ na deskorolce, jemy. Luźny, oldschoolowy klipik”. – mówi mi LUCK7, 19-letni autor kawałka. „W rap wkręciła mnie siostra, która przynosiła do domu płyty Ostrego, Pezeta, Włodiego czy Tedego. Pierwsze teksty zacząłem kreślić oczywiście do szuflady, jakoś w wieku 11 lat. No i poszło. Dziś współpracuję z Asfaltem”.