Kilka tygodni temu w moim dyktafonie zagościł autor miksu „Class Of 90’s”. Pogadaliśmy więc o jego hiphopowej przeszłości, ale i o tym, co dzieje się u niego aktualnie. Wspominamy zatem współprace z Sadat X’em i A.G., gadamy o „Najebawszym” stworzonym do spółki ze Smarki Smarkiem czy jego audycji „Wayback”. Poniżej rzucam – tradycyjnie już – zajaweczkę i odsyłam do całości.
Porozmawiajmy jeszcze chwilę o twoim hiphopowym soundzie. Pamiętasz, jak doszło do powstania epki „Najebawszy”?
Smarki Smark dowiedział się o moim istnieniu od swojego kompana z CMMC – Zkibwoya, którego miałem okazje poznać osobiście, bo bywał w Częstochowie. Jeśli dobrze pamiętam, to Smarki odezwał się do mnie internetowo w sprawie muzyki. Tutaj muszę nadmienić, że wcześniej znałem już muzyczną działalność CMMC – byłem ich wielkim fanem i współpraca z tymi ludźmi, była dla mnie scenariuszem wymarzonym. Przez jakiś czas próbowałem coś zrobić z każdym z nich z osobna, powstawały nawet jakieś szkice utworów, ale ostatecznie nie udawało się ich sfinalizować. „Najebawszy” powstało chwilę później i było szybkim strzałem. Miałem wtedy dość płodny okres z wyraźnym skokiem jakościowym i tak się złożyło, że najlepsze, co wtedy udało mi się zrobić, przejął Smarki. Doskonale wiedział, co chce zrobić, więc bardzo szybko nagraliśmy materiał i od razu wrzuciliśmy do sieci. Jego publikacja polegała na tym, że po prostu wysłaliśmy go naszym znajomym, którzy podawali go dalej, bez jakiejkolwiek promocji, wysyłania do portali, postowania na forach. Płyta nie miała nawet okładki – ta która później funkcjonowała w sieci była… żartem. Do dziś nie mam pojęcia, jak to się stało, że wyciekła do internetu.
Kiedy poczuliście, że album naprawdę trafił do słuchaczy?
To trwało dłuższą chwilę. Oczywiście od samego początku leciało w naszą stronę dużo propsów z różnych stron. Początkowo od znajomych i ludzi tworzących mikro scenę, która była wówczas alternatywą dla sceny mainstreamowej, ale hype rósł z miesiąca na miesiąc, z roku na rok. Dla mnie osobiście przełomowym momentem było pojawienie się rankingu najważniejszych płyt w historii polskiego rapu, który opublikowany został na portalu T-Mobile Music. Nasze dzieło, już po wielu latach od premiery, uplasowane zostało w pierwszej dziesiątce. Było to dla mnie niesamowite wyróżnienie i dało mi sporo do myślenia. Warto zaznaczyć, że zapewne jako jedyni na tej liście nie zarobiliśmy na swojej płycie ani grosza. Ale zdecydowanie uważam, że krążek broni się do dzisiaj. Na tamten czas zrobiliśmy swoją robotę najlepiej jak potrafiliśmy.
Całą rozmowę znajdziesz tu – klik.