Odnoszę wrażenie, że im mija więcej czasu od premiery „Alboomu”, tym wzrasta poziom szacunku, jakim rapowa scena darzy Liroya. Nie tak dawno np. Ostry powiedział mi: „Liroy to przede wszystkim otworzył polskim raperom drzwi do dużych wytwórni. Pokazał, że można sprzedać mnóstwo hiphopowych płyt. Jego album rozszedł się w nakładzie pół miliona egzemplarzy. Sygnał dla innych wytwórni był więc jasny: wydajemy hip-hop. Podejrzewam, że gdyby nie było Liroya, to polskie albumy hiphopowe na poważnie zaczęłyby się sprzedawać dopiero po 2000 roku. Można go nie lubić za muzykę, ale jednak „trzeba oddać cesarzowi, co cesarskie”. Gościu wywalił drzwi z buta i dzięki niemu hip-hop w Polsce zaczął się rozwijać”! Cóż, zawsze można polemizować i gdybać co by było, ale jeśli mamy trzymać się faktów to – debiutancki album Liroya rozszedł się w nakładzie 500 000 sztuk i ma dziś status poczwórnej platyny! Tego nikt Liroyowi nie zabierze… Cieszę się, że nowo powstały label Lajka, z okazji 25 urodzin płyty, postanowił przypomnieć młodszym słuchaczom o Liroyu i zdecydował się kilka tygodni temu wznowić krążek na CD, a jesienią znajdzie się również na półkach fanów w postaci płyty winylowej. Kilka dni ruszyła przedsprzedaż okolicznościowego wydania, która potrwa do 20 sierpnia.