Siedem Cali: Hubert Tas

fot. Jacek Mójta

Dziś w cyklu pojawia się twórca nie z pierwszej łapanki. Jest absolwentem polskiej edycji Red Bull Music Academy Bass Camp 2012, dwukrotnym wicemistrzem świata DJ-ów IDA w kategorii Show i artystą, który ze swoją muzyką objechał duży kawałek świata: od Tajwanu i Japonię, przez  Ukrainę i Rosję, po Grecję i Bułgarię. Przed Wami Hubert Tas!

1. Wytwórnia, z której płyty możesz kupować w ciemno?

To właściwie ciężkie pytanie. Muszę przyznać, że nigdy nie wybierałem albumów z powodu wytwórni. Mój prywatny klucz to: gatunek, rok, nazwa zespołu czy nazwisko. Oczywiście doceniam labele najmocniej, jak umiem. Sam kiedyś jeden próbowałem poprowadzić, więc wiem, że to nie jest łatwa sprawa. Na pewno należy wyróżnić nasze rodzime U Know Me Records, które od wielu lat Groh konsekwentnie napędza. Bardzo mi imponuje jego wytrwałość. To ważny punkt w historii rozwoju polskiej muzyki elektronicznej. Nie można też zapominać o Astigmatic Records, którzy również wykonują super pracę. Nie chciałbym nikogo pominąć, a boję się, że jak zacznę myśleć, to lista będzie zbyt długa. Z pewnością najbliżej mi do mniejszych, bardziej niezależnych miejsc wydawniczych.

2. Płyta, która ma według ciebie najlepszą okładkę?

Równie ciężkie pytanie! Faktem jest, że zwracam uwagę na ten aspekt – to dodatkowa przestrzeń na kolejne dzieło sztuki. Nie mam swojej ulubionej okładki, ale chyba mam swojego ulubionego twórcę okładek czy innych prac graficznych dotyczących muzyki. Bardzo mocno zachęcam zerknąć do prac Mirka Śmieińskiego, tworzącego pod pseudonimem: rso196. Miałem kiedyś okazję współpracować z Mirkiem i pamiętam, że zawsze potrafił mnie „uderzyć” swoimi tworami. Nie jestem tu obiektywny, ale jego kolaże to jest to!

3. Album, który zabrałbyś na bezludną wyspę?

Ufff, no to już nieco łatwiej. Oczywiście, wiadomo… takich płyt jest mnóstwo ale, jako że wysyłasz mnie na samotny trip to chyba Black Sands Bonobo.

4. Twój ulubiony producent ze złotej ery?

No wiesz? A było coraz lepiej! Pozwól, że wymienię kilku: Grap Luva, Pete Rock, DJ Premier, Salaam Remi, Jay Dee, Lord Finesse. Myślę, że oni byli najrówniejsi.

5. Płyta, która zrobiła ostatnio na Tobie największe wrażenie?

Po skończeniu pracy nad swoim krążkiem, miałem w końcu chwilę, żeby posłuchać muzyki i zacząłem „grzebać” w japońskim groove z lat 70-80. Ze wszystkich znalezisk, najbardziej trafiła do mnie 7″ Masahiko Satoh – „イメージテーマ メテオ” (Image Theme Meteor).

6. Raper z najlepszym flow w Polsce?

Nie czuję się specjalistą w tej dziedzinie. Zawsze było mi bliżej do sfery podkładu muzycznego i sam słucham bardziej muzyki pozbawionej słów. Myślę jednak, że polscy raperzy zrobili już bardzo dużo w tym obszarze. Niektóre teksty są naprawdę super, poziom technicznego zaawansowania również. Jednak głos zawsze traktowałem bardziej jako dodatkowy instrument – treść schodziła na dalszy plan. Jest mi bliżej do osób, które „pływają” dookoła perkusji i to, czego szukałem, zawsze mogłem usłyszeć u… Profa.

7. Jak oceniasz kondycję polskiego winyla?

Jak najbardziej w porządku. Wyżej wspomniałem o niezależnych wytwórniach i to właśnie one najczęściej decydują się na takie wydawnictwa. Ogólnie myślę, że dobrze się dzieje, również ze strony słuchaczy. Coraz więcej osób wybiera ten nośnik. Bardzo fajne są też akcje typu: „Tysiąc Winyli”, podczas których można wykopać super rzeczy w bardzo przyzwoitych cenach. Jedyne, na co mogę narzekać, to fakt, że jeszcze nigdy nie udało mi się wypuścić muzyki na czarnym placku. To właściwie ostatnia rzecz, jaką chciałbym zrobić w tej swojej przygodzie z muzyką. Proszę o trzymanie kciuków.