fot. Tomasz Lazar
Wytwórnia Stoprocent jest na naszym rynku synonimem nowatorskiego i nieszablonowego podejścia do hip-hopu. Ostatnią rzeczą, o którą możemy ją podejrzewać, to nuda. Nudna na pewno nie będzie płyta nowego podopiecznego labelu, o którym Wini zdążył już powiedzieć: „ten chłopak zmieni polską rap grę”. Urodzony w Olsztynie, a wychowany na francuskich blokach, rapujący w dwóch językach 18-latek wydaje lada moment w szczecińskiej oficynie debiutancką epkę Albinos.
Jak tam wygląda scena hiphopowa?
Mam wrażenie, że jest bardziej podwórkowa i zjednoczona. Gdy któryś z chłopaków zaczyna rapować, to stoi za nim całe osiedle. Kuluary biznesu można porównać do zwierzęcia, które zostało wyciągnięte ze swojego środowiska naturalnego, wylądowało na zupełnie nieznanym terytorium i adaptuje to środowisko pod siebie. Przeżyłem na francuskich blokach trochę hardcorowych sytuacji. Część z nich będzie można usłyszeć w moich nowych kawałkach. Na osiedlach słucha się dużo Booba i La Fuine – tekstów, które mają w sobie, nazwijmy to, uliczne kodeks postępowania. U mnie w mieście często było słychać z głośników takich gości jak Vesti, Ninho, Niska, Timat czy Badjer. Wydaję mi się, że ważnym elementem francuskiej sceny jest to, że raperzy są bardzo zjednoczeni i chętnie podejmują współpracę z młodszymi artystami. Nie występują tam zawiści i zacietrzewienie – ludzie są w stanie podać sobie rękę mimo dawnych, bardzo poważnych konfliktów. Nie ukrywam, że puszczałem im trochę polskiego rapu, porównywali go do tego z Rosji.
Cały wywiad znajdziecie pod tym linkiem.