Z Vieniem o muzyce, jedzeniu, jedzeniu i… muzyce (WYWIAD)

Mam wrażenie, że Vienio jest gościem, któremu codziennie wpadają do głowy nowe pomysły na to, by jego doba pozbawiona była nudy. A przy okazji typem, który wszystkie te pomysły jest w stanie zrealizować. Tym razem wymyślił sobie, że na swój nowy longplay (premiera miała miejsce w piątek) zaprosi (zresztą nie po raz pierwszy) gości z różnych muzycznych światów: od Igor Boxxa, przez Junior Stressa, aż po Skubasa, Paprodziada i Bovska. „Mój najnowszy album „Twarzova” jest nową restauracją. Produkujący bity Magiera jest kolejnym szefem kuchni w mojej knajpce. Dodał do mojej twórczości ciekawe rytmy, kolory i smaki. „Rewolucje kuchenne: Magiera i Vienio.” – powiedział mi przez telefon sam zainteresowany. No to poszliśmy tym tropem, bo to rozmowa o muzyce, jedzeniu, jedzeniu i… muzyce. Sprawdźcie, co z tego wyszło.

Poniżej – tradycyjnie już – krótki fragment rozmowy i link do całości.

Potrafisz wskazać wspólne cechy dla muzyki i jedzenia?

Pierwsza rzecz jaka przychodzi mi do głowy to emocje! Podam ci od razu przykład. Ludzie bardzo lubią wracać do muzyki, przy której pierwszy raz przeżyli coś ważnego, coś co zostało z nimi na długie lata. Podobnie jest z jedzeniem. Większość z nas pamięta dania, które serwowała babcia czy mama. Takie wspomnienia niejednokrotnie powodują wzruszenie. Mam starszych od siebie znajomych, którzy mają wypieki na twarzy, kiedy sięgają po DVD z koncertów The Rolling Stones i Beatlesów, bo bardzo chcieliby być na ich koncercie. Przypuszczam, że za kilka lat my będziemy mieli podobnie, przy oglądaniu starych występów nowojorskich raperów. Sam zresztą ostatnio wspominałem warszawski koncert Gang Starr z 2003 roku, kiedy przyjechali do nas promować album „The Ownerz”. Mam na płycie autograf od nieżyjącego Guru, kilka lat później byłem w studiu u DJ-a Premiera. Emocje w najczystszej postaci! Poza tym, jedzenie i słuchanie muzyki to jedne z piękniejszych momentów w ciągu dnia, które nas spotykają.

Sprawdź cały wywiad z Vieniem.