Wracamy do wspólnego numeru Freemana (IAM) i Palucha

Fot. Smoła Studio

„Miło jest dziś usłyszeć na własnym albumie takich wykonawców jak Freeman, Kohndo czy Boss One, których słuchałem jeszcze pod koniec lat 90.” – mówił Tymek Kaliciński (założyciel portalu RapFrancuski.pl) w okolicach premiery płyty Le Rap Francais en vu de la Pologne, której jest pomysłodawcą. Spektakularny krążek, jak można było się niestety spodziewać, przeszedł w naszym kraju niemalże niezauważony. Nie pomogły dopieszczone pod każdym względem podkłady MilionBeatsa, na nic zdały się wielkie ksywy z Francji, nie pomogli nawet topowi polscy raperzy, którzy wzięli udział w owym projekcie. Dziś, trzy lata po premierze tego polsko-francuskiego dzieła wracamy w zacnej ekipie do numeru „Le gout du sang”, gdzie swoje style skrzyżowali Freeman i Paluch. Zacznijmy od autora podkładu, MilionBeatsa.

Kiedy dowiedziałem się, że Freeman zgodził się dograć swoje wersy, ogarnęła mnie olbrzymia radość. Z miejsca przypomniałem sobie moment, kiedy opadła mi szczęka po usłyszeniu jego zwrotki w „Independeza”. Był to swoją drogą pierwszy raz, gdy zobaczyłem teledysk IAM-ów. Miałem wtedy z szesnaście lat i VHS-a (śmiech). Pierwotnie chciałem popełnić jakiś mocny, najntisowy stylowy numer, ale pomyślałem, że może zrobić coś niekonwencjonalnego. Założeniem projektu było przedstawienie go w klimacie lat dziewięćdziesiątych, ale w kilku kawałkach złamałem konwencje i dodałem nieco new-schoolowego szlifu. Freemanowi spodobał się beat i szybko odesłał swoje wersy. Do numeru zaprosiliśmy Palucha, który – moim zdaniem – położył najlepsze wersy w swojej karierze”.

Oddaje głos Paluchowi: „Do wspólnego kawałka z Freemanem zaprosił mnie Tymek i Victor z portalu Rap Francuski – inicjatorzy projektu. Freeman był swego czasu gigantem francuskiej sceny hip-hopowej, jego album L’Palais De Justice to bezsprzeczny klasyk rapu znad Sekwany. Bardzo cieszę się, że mogę dzielić z nim podkład MilionBeatsa, tym bardziej że muzyka byłego członka IAM nie schodziła swego czasu z moich słuchawek. Razem z fotografem i chłopakami ze Smoła Studio polecieliśmy do Marsylii, nakręcić teledysk i się z nim zobaczyć. Lecieliśmy z nastawieniem, że poznamy, będącego w świetnej formie gwiazdora francuskiego hip-hopu, a spotkaliśmy poturbowanego przez życie czterdziestolatka, byłą gwiazdę rapu. Przyznaję, że zrobiło mi się trochę przykro z tego powodu. Dało mi to też sporo do myślenia – niewiele trzeba, by zjebać sobie życie narkotykami i alkoholem, a twoja raperska sława może przeminąć w mgnieniu oka. Freeman to człowiek, który ma mnóstwo anegdot i ciekawych historii dotyczących francuskiego hip-hopu. Dostał od nas chyba z milion pytań (śmiech). Cały czas śledzi scenę i wie, co się na niej dzieje. Sprezentował nam swój album, który wypuścił własnym sumptem. Zwiedliśmy sporo klimatycznych miejscówek, byliśmy m.in. w skateparku, który pojawił się w drugiej części gry Tony Hawk. Francuzi, których poznaliśmy na miejscu, byli w szoku, gdy zobaczyli nasze teledyski i dowiedzieli się, że raperzy w Polsce mają własne wytwórnie i firmy odzieżowe – nie sądzili, że hip-hop w naszym kraju tak mocno się rozwinął. Dostałem na miejscu zaproszenia na jakieś mixtape’y, które niestety nigdy się nie ukazały. Mieszkaliśmy w dość hardcorowej dzielnicy Marsylii zdominowanej przez Muzułmanów, w której lepiej  nie wychodzić z domu po zmroku, tym bardziej, jeśli się jest białym, łysym typem mówiącym – ich zdaniem – po rusku (śmiech)”.

Numer wyprodukował mój dobry ziomal z Radomia. Jako że obaj jesteśmy z jednego miasta, a ja mam umiejętności didżejskie , odezwał się do mnie z zapytaniem, czy oskreczuję numer Le gout du sang”. Jaram się produkcjami Miliona, podobnie jak i rapem Palucha i Freemana, więc nie mogłem odmówić. Skrecze od razu spodobały się chłopakom i zostały bez problemu zaakceptowane. Podczas pracy nad skreczami, miałem problem ze skreczowaniem fraz po francusku, bo musiałem je sobie dokładnie przetłumaczyć, by wszystko się zgadzało. Później wszystko ładnie połączyłem ze skreczowanym wokalem Palucha i mamy numer„. Wspomina Dj VaZee.

Czas na komentarz Tymka Kalicińskiego: Zawsze jarałem się longplayem Freemana – L’Palais de Justice, który strasznie katowałem na przegranej od kogoś kasecie. To była mega melancholijna płyta, ale również mocno oskreczowana – jedna z najlepszych płyt w historii francuskiego rapu pod tym kątem. Byłem w Marsylii w 2012 roku, by zrealizować kilka sesji freestyle’owych i wywiadów (odbyłem rozmowę m.in. z Shurik’Nem) z różnymi przedstawicielami tamtejszej sceny, m.in. z Soprano z ekipy Psy 4 De La Rime i Boss One’em z Le 3eme Oeil. W tym samym roku jakoś na jesieni, pojechałem ponownie do Francji, tym razem do Paryża. Odezwałem się internetowo do Freemana – poinformowałem go, że jestem w Paryżu i chciałbym przeprowadzić z nim wywiad. Zgodził się, wpadł do studia mojego ziomka, pogadaliśmy (wywiad niestety nigdy się nie ukazał). Po wywiadzie został w studio i zasypywał nas przy piwku różnymi anegdotkami. Opowiadał m.in. o tym, jak mocno jest wkurwiony na IAM-ów (śmiech) czy o tym, jak Shurik’n i Akhenaton nagrywali album IAM – L’Ecole Du Micro D’Argent w Stanach, a po powrocie okazało się, że został on źle zrealizowany i 80% materiału należało poprawić. Z czasem powstał pomysł na nasz projekt Le Rap Francais en vu de la Pologne i postanowiliśmy na niego zaprosić Freemana. Pamiętam, że gdy widziałem się z Freemanem w Paryżu, zrobił na nas dobre wrażenie – wiesz, ogarnięty starszy gość, dobrze ubrany, mający na sobie złote okulary Cartier. Kiedy Paluch i ekipa polecieli do Marsylii kręcić klip, wyglądało to zupełnie inaczej. Sprawiał wrażenie bardziej kloszarda bez zęba niż rapera z legendarnej ekipy”.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz