Weteran śląskiej sceny hip-hopowej zapowiada dwa projekty

Tak, w tym roku mija już nieubłaganie siedem lat odkąd na rynku pojawił się solowy krążek reprezentanta ekipy Tewu Dona. Album Daj mi wiarę był prawdopodobnie najbardziej niedocenionym materiałem, jaki ukazał się w 2011 roku. Może dlatego, że Dono zdecydował się wyjść poza hip-hopowe ramy i czerpał garściami z muzyki soul? Może dlatego, że zamiast postawić na gościnki znanych raperów, postawił na niekoniecznie znane wokalistki pokroju Angeli Wynar, Gosi Orczyk czy Justyny Kamińskiej? Może dlatego, że w kwestii promocji można było zrobić dużo więcej? Ciężko wyrokować. Ważne, że słuchając płyty czuć, iż Dono kocha muzykę i robi to, co naprawdę czuje, a nie to, co jest akurat popularne. Takich ludzi trzeba szanować i wspierać. Jeśli ktoś uwielbia słuchać hip-hopu wypełnionego żywymi instrumentami, koniecznie powinien sięgnąć po solowy debiut Dona.

Śląski raper niejednokrotnie wspominał, że współpracuje głównie z ludźmi, których zna od lat, nagrywanie kawałków na siłę – byle dograć featuring to zupełnie nie jego bajka. Idealnym przykładem tej postawy jest projekt Recluz, który współtworzy ze starymi, dobrymi znajomymi – Championem (filarem grupy Tewu), Specifikiem i DJ-em Geto. Płyta wyprodukowana przez duet White House i DJ-a Zela powinna trafić na półki sklepowe w ciągu kilku najbliższych tygodni. Recluz swoimi działaniami wsparli m.in.: Dj Eprom, Peja, Wojtas, Pih, Żeton, Spinache i Michał Sobierajski.

Wspomniany wcześniej Peja pojawi się również na drugiej solowej płycie artysty. Ich muzyczne drogi przecinały się zresztą nieraz. Grzechem byłoby nie wspomnieć teraz o numerze Colabo, do którego obok Slums Attack i Tewu dograli się Fredro Starr i Sticky Fingaz. „Stary, ja wychowałem się na muzyce grupy Onyx, na ścianie mojego pokoju w latach 90. miałem namalowane ich logo. Oglądając program YO! Mtv Raps przenosiłem się w moment ze Świętochłowic do Nowego Jorku (śmiech). Pamiętam swoje pierwsze spotkanie z Fredro Starrem, to było na koncercie we Wrocławiu. Jakimś cudem dostałem się za scenę i udało nam się zrobić wspólne zdjęcie. Kilka dni później dostałem zdjęcia z tej imprezy, przeglądam foty a tu… tylko kawałek mojej ręki i Fredro. Wiesz, to było w czasach, gdy selfie nie zawładnęło jeszcze światem (śmiech). Kilka lat później otrzymaliśmy zaproszenie od Ryśka (Peji – red.) na poznański koncert w klubie Eskulap. To był chyba najlepszy show na jakim kiedykolwiek byłem – straszna energia na scenie, totalny rozpierdol, coś pięknego. Po koncercie wbijamy na backstage i z ust DJ-a Decksa i Rycha pada propozycja wspólnego kawałka z Onyxami, w którym mielibyśmy dograć refren. Kosmos! Byłem wtedy totalnie rozwalony, bo spełniło się moje ogromne marzenie” – wspomina Dono.

Recluz to jedno. Drugim projektem, który ujrzy światło dzienne przed wakacjami jest solowy album Oto Dono. Podobnie jak przy nagrywaniu pierwszej płyty, Dono postawił na wiele partii śpiewanych, żywe instrumenty i wszechobecny soul. „Moje życie się zmienia, zmieniają się poglądy na otaczającą mnie rzeczywistość, zmienia się też podejście do twórczości. Myślę, że ze spokojem mogę stwierdzić, iż krążek będzie w zdecydowanej większości pozytywny. Ciężko ten album zaszufladkować, uznajmy, że jest to po postu destyle. Pakujcie się do wagonika, zabieram was do mojego muzycznego świata. Ta podróż to 16 stacji – czyli ponad godzina dobrej muzyki i szczerych treści”.

Poniżej jeszcze świeży klip promujący zbliżający się album Oto Dono.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz