Diox: śliczne dziewczyny, jeziorko, w głośnikach „Na legalu?”

Diox jest autorem m.in. dwóch bardzo udanych krążków nagranych wespół z Returnersami, wychowankiem (chyba mogę tak napisać) Eldoki, partnerem Tedego na albumie „Potwierdzone info” i współautorem jednej z najciekawszych płyt wydanych w Prosto label. Dziś jednak nie o longplayach warszawiaka, a o krążkach jego kolegów po fachu. Diox wspomina legendarne, polskie albumy hip-hopowe – jest o Starym Mieście, Grammatiku, WWO, Slums Attack i Moleście.

Grammatik –  „Ep+”

Nie do końca widziałem kim i skąd jest zespół Grammatik. Wiedziałem tylko jedno – za każdym razem kiedy kończyła się kaseta, musiałem puścić ją jeszcze raz. To prawdopodobnie najczęściej odpalona przeze mnie kaseta w życiu. Panuje na niej mega klimat, mega bity (oczywiście jak na tamte czasy), mega wszystko. Świetna płyta!

Stare miasto – „Minuty”

Kasetę „Minuty” kupiłem w Krakowie na wycieczce szkolnej. Do zakupu namówił mnie Orzech –  mój kumpel, którego brat znał się z ówczesnym środowiskiem twórców hip-hopu. Bez wątpienia wiedział co dobre. Pamiętam, jak słuchałem tej kasety dla zwrotek Pezeta i Eldoki. Co tu więcej powiedzieć – kozak w chuj.

WWO – „Masz i pomyśl”

Pierwszego WWO słuchałem po raz pierwszy na koloniach w Słowacji. Paliłem wtedy szluga pod oknem, najebany jakimś czeskim piwem (śmiech). Słuchałem tego albumu na głośnikach z koleżanką Magdą (pozdrawiam!), do dziś mam z nią kontakt.  Jędker grał wtedy jeszcze w tej samej lidze co Sokół. Z czasem trochę się zmieniło w tej kwestii.

WWO – „We własnej osobie”

Krążek po raz pierwszy usłyszałem w warszawskim Empiku na rondzie De Gaullea. Pamiętam, jak odpaliłem ten album, będąc z moim ziomkiem na wagarach.  Ja słuchałem Jędkera i Sokoła, a ziomek T-Love. Moment, w którym usłyszałem słowa „To do wszystkich, co okradają swoje matki/Przypomnij sobie, kto kupował ci zabawki/Kto cię karmił, kto ci życie dał?” zmienił moje podejście do rapu.

Molesta – „Skandal”

Gdy ukazał się „Skandal” byłem  totalnym dzieciakiem. Słuchałem go w kółko, bo koledzy z osiedla mocno zachwalali debiut Moleściaków. Na początku nie należałem do oddanych fanów Molesty, bo najzwyklej w świecie byłem zbyt młody, by zrozumieć większość ich tekstów. Kiedyś słuchałem wywiadu z Molestą w Radiostacji, do pokoju weszła moja mama i powiedziała: „Dlaczego oni tak przeklinają cały czas? Nie da się inaczej?„. To była audycja z opcją dzwonienia do radia, więc zadzwoniłem, zadając pytanie w imieniu mojej mamy. Vienio odpowiedział mi wtedy: „Dzieciaku, jak ci przeszkadza, że przeklinamy to słuchaj sobie Maryli Rodowicz” (śmiech). Kilka lat później na swoje krążki zaprosili mnie zarówno Pelson jak i Vienio. Postanowiłem nie przeklinać w tych kawałkach (śmiech).

Peja/Slums Attack – „Na legalu?”

Pierwsze wspomnienie, jakie przychodzi mi do głowy to support, jaki grałem przez Peją w Opolu. Koncert wyszedł świetnie. Po koncercie wiadomo – najebka, zabraliśmy jakieś małolatki (to nic, że sami byliśmy małolatami) na after do naszego domku nad jeziorem, który zapewnił nam organizator. Wszystko wyglądało świetnie, wiesz – śliczne dziewczyny, jeziorko, w głośnikach „Na legalu?”. Budzimy się rano, właścicielka ośrodka wali w okna i mówi, że mamy wypierdalać, bo domek jest nieopłacony, małolatki okazały się brzydkie, nie ma jeziora, tylko jakieś pole zalane wodą – wszędzie błoto i syf (śmiech).

Jak sobie tak teraz myślę, to okazuje się, że przed Rychem zagrałem najwięcej supportów w życiu. Większość oczywiście z darmo albo zwroty.  Czasami organizatorzy znikali z hajsem, jak ten gość z Opola (niejaki Guma – chuj ci w śniadanie). Uratował nas wtedy na szczęście Szufla od Okolicznych Elementów, który nas spotkał na mieście. Wiedział, że wyruchał nas organizator, więc dał nam 300 zł na szamę i bilety. Powiedział, że pieniądze, które jest nam winien Guma, odbierze sobie sam (śmiech).

Zdjęcie pochodzi z profilu Dioxa na Facebooku


Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz