O ile na debiutancki album Raka z Gdańska nie czekam w ogóle (dotychczasowe działania Raka i ostatnio video promujące wydawnictwo tylko mnie utwierdziło w przekonaniu, że Rak to okropnie przeciętny raper), to jesienna ramówka Asfaltu zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie. Na wspólny album Sensiego, Eproma i Lema czekam z ogromną niecierpliwością, drugiej części Dead Man Funk jestem ciekaw, a kolejnego solowego materiału Sariusa wyczekuję od momentu pojawienia się w sieci informacji, że wyprodukuje go Ostry, choć oczywiście nie tylko dlatego. Może wróćmy do Raka jeszcze na moment. Nie powiem, bo szanuję takich raperów jak on – robić coś tyle lat i nie odnosić żadnych sukcesów? To naprawdę wymaga determinacji i miłości do muzyki. Choć w sumie może nie do końca bez żadnych sukcesów, znajomości nabyte przez te dwanaście lat zaowocowały chociażby wydaniem wspólnego krążka z Hadesem w Prosto, czy wydaną również w Prosto płytą macierzystej formacji DwaZera trzy lata wstecz. Kumoterstwo to naprawdę przekleństwo polskiego hip-hopu, no chyba, że rzeczywiście włodarze warszawskich wytwórni widzą w nim potencjał. Na dzień dzisiejszy jedyny powód dla jakiego kupiłbym jego album to niekonwencjonalna okładka, choć Tytus chyba myślał podobnie decydując się na grafikę w formie 3d(?), nie wiem tak tylko „piszę na głos” co myślę.
Chyba z dwa lata temu na jakimś internecie oglądałem film poświęcony częstochowskiej scenie hip -hopowej, która swego czasu naprawdę była bardzo mocna. I tak naszła mnie wtedy refleksja, co właściwie się stało, że mając taką historię i korzenie w Częstochowie nie dzieje się kompletnie nic, no ok był didżej Haem, ale kto jeszcze? A przecież wówczas Częstochowa była chyba jedynym z nielicznych miast w Polsce posiadającym własną legalną składankę hip-hopową- „SC 034” – pojawili tam między innymi Ego, Ideo, 1000. W końcu z dwa lata temu zaczęło się coś w końcu dziać na szerszą skalę. Pojawili się Sensi i Tytson (Hurragun), Centrum Strona, Żyto, Sarius – oczywiście to czy wszystko mi się podoba to inna sprawa, niemniej trzeba przyznać, że odbiór i zasięg raperów z Częstochowy jest coraz większy.
Gdy blisko rok temu Sarius puścił w świat swój debiutancki wyprodukowany przez Eproma album „Blisko leży obraz końca” byłem pierwszą osobą, która wypowiadała się o nim w sposób delikatnie mówiąc krytyczny. Po upływie kilku miesięcy doszło do mnie jak bardzo się myliłem. A dziś uważam ten krążek za jeden z mocniejszych momentów ubiegłego roku na scenie. Dlatego też oczekiwanie na kolejne zwrotki Sariusa było ogromne. Nie dalej niż w czerwcu ukazała się limitowana do 500 sztuk epka „Wszystko dobrze”, którą wyprodukowało pięciu różnych producentów. Ostry, zajął się produkcją singla „Zapalnik”, skądinąd rewelacyjnego numeru, od którego do dziś nie potrafię się oderwać. Ciężki i brudny bit w połączeniu z manierą Sariusa daje bezsprzecznie jeden z ciekawszych numerów ostatnich miesięcy w grze. Dla Sariusa bity dostarczyli również tacy producenci jak Foka, Poszwixxx, Salvare i Worst Case. Jedynie „Karma wraca” to numer, do którego nie do końca umiem się przekonać i tutaj już raczej nic się nie zmieni – o ile tekst, rymy i sposób w jakim nawija Sarius jest ok, to bit troszkę mnie odtrąca. W numerze „Sól do kawy” Sarius momentami jest nieco zbyt bezpośredni i nietaktowny – „Nie ma co się zastanawiać, wiem bo się nad tym zastanawiam od samego obsranego rana dnia każdego” albo „…że pod urzędem pracy od samego rana będę stał jak kutas”. Kawałek „Delirium” to genialne teksty i popisy Sariusa na mikrofonie, a przy tym niezwykle wyrazisty podkład. Generalnie muzyka na epce to coś do czego nie można się tutaj przyczepić (no dobra – „Karma wraca” nieco tutaj wadzi, ale i tak w końcowym rozrachunku to przyzwoity podkład).
Trochę się czepiam, bo taka dziś moja rola, ale i tak podsumowując całość jestem w stanie dać tej pozycji piątkę z minusem. Oczekiwania na wspólny album z Ostrym są coraz większe. Mam nadzieje, że i tym razem będzie wszystko dobrze.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.