Drugi wpis z cyklu „Goście”. Tym razem do gościnnej notki zaprosiłem jednego z najbardziej utalentowanych dziennikarzy w Polsce piszących o czarnej muzyce. Andrzej „Calak” Cała, bo o nim mowa, to autor między innymi leksykonu „Beaty, Rymy, Życie”. W swoim dziennikarskim CV wpisać może współpracę ze „Ślizgiem”, „Klanem”, „DosDedos”, „T-Mobile Music” a także „Hiro” czy „Machiną”. Zatem zapraszam do sprawdzenia – Calak o „Skandalu”.
„Skandal” to album, który większość osób z mojego pokolenia zna w zasadzie na pamięć. Jeden z tych absolutnych klasyków nie nudzących się po latach. Ząb czasu naruszył wiele wydawnictw datowanych na drugą połowę 90., ale akurat Moleściaki się bronią. Pisanie dziś o tej płycie to na dobrą sprawę syzyfowa praca – nie wiadomo do końca po co, dlaczego i dla kogo to robić. Ludzie w wieku 30+ na imprezach (ale nie tylko!) często rozmawiają ze sobą cytatami z poszczególnych numerów. Młodzi nie pamiętający klimatu tamtych czasów narzekają na to, że rymy są tu proste, technika i flow kuleje, a bity aż za bardzo chropowate. I weź im wytłumacz, że to nie ma żadnego znaczenia, bo chodzi o emocje, wspomnienia, refleksje, momenty, gdy widząc na ulicy kolesia w szerokich spodniach i z walkmanem byłeś niemalże przekonany, iż zapytany „co tam człowieku?” odpowie „się żyje”. To se ne vrati. Album pokolenia.