Nie wiem, może jestem jakoś uprzedzony (na pewno jestem), ale uważam, że płyta „The Lost Demos” to najlepszy przykład jak nie wydawać winyli. Co oznacza tak ostry początek? To, że podzielam bluzgi w stronę Blunted, które dzisiaj trafiły na mojego maila i postanowiłem nie pisać już przychylnie na temat tej wytwórni? Nic bardziej mylnego. Po prostu wręcz nienawidzę, jeśli znakomita muzyka jest wydana w ten sposób, w jakim wydana jest Epka M.B. Network. Nie piszę tutaj o kolorze płyty, bo nie ukrywam, czasem kolorowy winyl to miła odskocznia od czarnego koloru wosku (tak jestem konserwatystą w tej kwestii, ale raczej tylko w tej). Mam raczej na myśli folię, w której wydana została ta płyta (nie tylko niestety ta) – nigdy więcej, proszę. Co na wosku? Ciężko znaleźć na nim rzeczy, których nie da się słuchać namiętnie. Co raczej jest czymś oczywistym, bo cały materiał pochodzi z lat 1995 – 1996 – stąd pewnie nazwa „The Lost Demos”. Produkcją całego materiału zajął się Dj Doom, na mikrofonie pojawiają się dwaj raperzy z Queens – Sean Connery, Cillo plus goście m.in. Kat Daddy. Winyl ukazał się w nakładzie 300 sztuk na brązowym winylu. Krążek jest obecnie wyprzedany, i raczej nic nie wskazuje na to by jeszcze kiedykolwiek wrócił do obiegu z pierwszej ręki.