Lost Boyz – Love, Peace & Nappiness

Wiele razy zastanawiałem się dlaczego druga płyta grupy Lost Boyz robi na mnie tak ogromne wrażenie. Odpowiedź jest w zasadzie prosta – za każdym razem gdy słucham albumu „Love, Peace & Nappiness” czuję ten niezwykły, brudny klimat Nowego Jorku, czuje jakbym spacerował w miodowych butach z Mr.Cheeks’em i resztą brygady po ulicach Queens nucąc wersy kawałka „Beasts From The East”. Niewiele płyt jest w stanie zaoferować mi takie odczucia, przeżycia, czy jakoś tak. Próżno jest tutaj doszukiwać się słabych utworów – niewątpliwie jedna z najpiękniejszych płyt podziemnego nowojorskiego rapu, a zarazem jedna z tych płyt o których mówi się zdecydowanie zbyt mało. Ok – teraz kilka suchych faktów o tym wydawnictwie. Płyta ukazała się na rynku w 1997 roku nakładem wytwórni Uptown. Album promował singiel „Me & My Crazy World”. Ciężko nie napisać, że ten utwór jest wprost genialny. Gościnnie na albumie pojawili się m.in. Redman, Canibus, A+ (nie mylić go z A-Plus, członkiem ekipy Souls Of Mischief), Loveburg Starski. Produkcją płyty zajęli się: Ron G, Easy Mo Bee, Bink Dawg, Tim Dawg i kilku innych producentów. Kilka miesięcy po premierze (bodaj trzy miesiące) krążek osiągnął status złotej płyty.