Marco Polo – Port Authority

W życiu każdego producenta przychodzi taki moment, że rzuca wszystko i postanawia zrealizować swój plan o płycie producenckiej. Jedni robią taką płytę po wielu latach kariery, inni urzeczywistniają plan już na początku swojej muzycznej drogi. Kanadyjczyk zdecydował się na taki ruch w 2007 roku, a w wydaniu płyty pomogła mu współpraca z wytwórniami Soulspazm i Rawkus.

Nie ma się co czarować, od premiery „Port Authority” mija już bez mała dziesięć lat. Przez ten czas Marco Polo częstował swoimi podkładami raperów znanych, ale też takich, o których wiedziała tylko garstka najbliższych ziomków. Od tego czasu wypuścił tyle świetnych płyt, że nie sposób policzyć ich na palcach obu dłoni . Mimo to, do dziś „Port Authority” słucha się  z wielką przyjemnością. Jeśli szukać najbardziej chwytliwego numeru, to z całym przekonaniem będzie nim „Marquee”, który producent postanowił podsunąć legendzie nowojorskiego rapu – O.C.. Oczywiście nie gorzej brzmią „The Wrong One”, czy „Time & Place”. Sporo satysfakcji i radości daje „Go Around”, który jest idealnie stworzony pod Buckshot’a. Zresztą, trzeba się nie lada wysilić, by znaleźć tu rzecz przeciętną. Dlaczego? Każdy z raperów, zaproszonych na krążek Marco, wyczuł o co producentowi chodzi i wyciągnął z podkładu tyle, ile należało. Album wielokrotnego użytku, bez dwóch zdań.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz