Lulek i Magierski – Liście

Recenzja "Liście"

Po 16 latach od powstania „2071”, Magiera i Lulek wydali kolejną, wspólną płytę. Oczywiście, że przez te wszystkie lata, ani Lulek, ani tym bardziej Magierski nie tracili czasu, lecz ciężko było im zabrać się za wspólny projekt. Co nadrobili teraz, przy wsparciu niezależnej, małej wytwórni.

Na szczęście, to, co dostajemy po upływie tych wszystkich lat może w pełni usatysfakcjonować nawet tych najbardziej wybrednych odbiorców rodzimej muzyki. Oczywiście, że „Liście” nie są krążkiem nowatorskim i rewolucyjnym, bo równie ciekawe i ambitne brzmienia polski hip-hop, nie jeden raz, już nam zaproponował. Jednak płyta ma w sobie to coś, co potrafi zaabsorbować słuchacza na dłużej. Może chodzi o ciekawe zespolenie ciepłych, jazzowych i soulowych brzmień wraz z niesztampową elektroniką?

Skłamałbym, gdybym napisał, że krążek jest jednolity i spójny, oczywiście tak nie jest. Wachlarz muzycznych dźwięków, który przemycili tutaj producenci, jest na tyle duży, że prędzej skłonny byłbym nazwać krążek jako wielowymiarowy. I to pomimo umiejętnego połączenia różnych gatunków muzycznych.

I tak na koniec. Droga, którą obrała wytwórnia Queen Size Records wydając projekt Magiery i Lu, wydaje się drogą słuszną i niezwykle obiecującą.

I tak naprawdę na koniec. Płyt jest tylko 250, do polskiej dystrybucji trafiło zaledwie 100, więc prawdopodobnie mogło już ich zabraknąć.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz