Wywiad: Sensi

Wywiad: Sensi

Wywiad z Sensim zrealizowany został 23 stycznia w Częstochowie. Momentami możecie odczuć, że rozmowa odbyła się w sobotę…Co w wywiadzie? Przede wszystkim historia częstochowskiej sceny, jest o współpracy z Epromem, Wojtasem i Ostrym, chwilę o Liroyu, Mielzkym i Jeżozwierzu. Zapraszam bo, dla koneserów hip-hopu to rzecz obowiązkowa, pisząc nieskromnie.

Dziki jest najważniejsza osobą w historii częstochowskiego hip-hopu?

Nie, oczywiście że nie. Dziki na pewno jest pionierem na tej scenie. Jeśli patrząc na to, kto pierwszy zaczynał stawiać kroki w Częstochowie, to Dziki jest jedną z takich osób. Ale czy ja go odbierałem jako „ojca hip-hopu” w Częstochowie? Nie, ja go odbierałem jako gościa, który głównie organizował imprezy. Katowałem jego muzykę np. Ideo, ale „ojcem hip-hopu” moim zdaniem nie jest. Choć pewnie jakbyś spytał kogoś innego, to pewnie wskazałby na Dzikiego.

To kto jest w takim razie taką osobą?

Dj Haem! Zobacz ile ten gość zrobił płyt – Ego, Ideo, Viape, Żywe Srebro, Atomistka, LariFari, współpraca z Ostrym, można tak wymieniać i wymieniać.

Powiedz mi, jak to jest możliwe, że w okolicach 2000 roku mieliście jedną z najsilniejszych scen w Polsce – Ideo, Ego,  Częstochowa 1000, to Wy wydawaliście chociażby „Hip-Hop Magazyn”, mieliście jako jedni z nielicznych legalną składankę reprezentującą Wasze miasto – „SC 034”. I nagle znikacie na około 13 lat i nie dzieje się u Was kompletnie nic, nikt się nie przebija znacząco poza Częstochowę, jak to możliwe?

No bo zjebali (śmiech).

Jedyny projekt jaki się chyba odbił szerszym echem, był Pijani Powietrzem, który moim zdaniem bardziej ciągnął Fokus niż Śliwka.

Te zespoły, o których mówisz wydały płyty i wszyscy po prostu siedli na laurach. Wiadomo, wypuszczali jakieś nielegale – był np. taki zajebisty zespół jak K2. Ciągdalszy wydał świetną płytę, która przeszła zupełnie bez echa. Przypuszczam, że jakby ich krążek ukazał się dwa lata temu to odniósł by sukces, ale wtedy było to zbyt świeże moim zdaniem. Pamiętam, że w jakiejś recenzji śmiali się z pojęcia „Future Hip-Hop”, który oni wtedy mocno promowali. Moje pokolenie z kolei było jeszcze za młode by wojować na scenie, mimo, że oczywiście też mieliśmy już swoje demówki na koncie. Miałem znajomego w Empiku, który kładł moją muzykę przy kasie i jakoś to sprzedawał. Płyt było chyba z 30, a 20 zginęło po inwentaryzacji (śmiech).

Wiesz, mija około 13 lat i nagle zaczyna się wysyp: Sensi, Żyto, Sarius, Centrum Strona, Hurragun. Co ważne, te płyty wydawane są w dużych wytwórniach. Skąd nagle takie zainteresowanie Częstochową? Wzięliście się po prostu do roboty?  Może np. Dj Haem Wam tutaj pomógł?

Sariusowi, Haem raczej nie pomagał nigdy. Słuchaj, my tutaj w Częstochowie działamy wszyscy jakby niezależnie od siebie. Ja trzymam się z Centrum, Sarius z Żytem. My zrobiliśmy Hurragun, który wyszedł w Fonografice i później jakoś to poleciało.

No właśnie, ale to jak trafiliście do warszawskiej wytwórni?

Nagraliśmy płytę i w ogóle nie myśleliśmy czy ktokolwiek to wyda. Jak płyta była gotowa, to Wojtas powiedział „Dobra, teraz ruszamy w Polskę i jeździmy po wytwórniach”. Dla nas to była jakaś abstrakcja (śmiech). Pojechaliśmy z Wojtasem, wyłożyliśmy płytę w Fonografice. Gość puścił album i po drugim numerze powiedział do sekretarki by szykowała kontrakt (śmiech). Podziękowaliśmy grzecznie i pojechaliśmy do Peji. No i trochę to zepsuliśmy (śmiech). Peja powiedział, że wyda, ale musimy chwilę poczekać. Zjebaliśmy, bo Peja nie odzywał się już trzeci dzień, a my na ciśnieniu (śmiech) i stwierdziliśmy, że wydajemy to jednak w Fonografice. Widziałem wywiad z Peją, w którym mówił, że wydałby spokojnie naszą płytę (śmiech). Chwile później Żyto pojawił się w Asfalcie. Myślę sobie „kto to jest?”. Wiesz, nie znałem gościa, a bardzo podobała mi się jego płyta, zdecydowanie bardziej, niż ta druga. Z tego co wiem, to Żyto pokazał w Asfalcie demówkę Sariusa. Tytus się zajarał i wypuścił „Blisko leży obraz końca”. Ja wydałem „Full Flavour” w Tabasko Nagrania. Najlepsza wytwórnia w jakiej byłem, naprawdę. One Love dla Adasia. Nie wiem tak naprawdę z czego wynikał ten nazwijmy to, powrót Częstochowy. Każdy tak naprawdę zrobił to niezależnie. Przykład Centrum Strony – chłopaki poszli do programu „Żywy Rap”, wygrali to i trafili do Diil Gangu. Myśmy wszyscy poznali się dopiero później. Ja poznałem Żyta tak naprawdę przez to, że znalazłem jakieś namiary do niego i zaprosiłem go na swoją płytę, nie znając go w ogóle. Spotkaliśmy się dwa, trzy razy i nagraliśmy wspólny numer. Podobnie poznałem Sariusa. Centrum Stronę akurat znałem jakoś od 2007 roku, przecinaliśmy się na projektach, a teraz trzymamy się mocno. Za jakiś czas będą tego efekty.

Wróćmy jeszcze do Twojej ekipy Hurragun. Jak poznaliście Wojtasa?

Ja z Tytsonem, didżejem Lemem i kilkoma innymi osobami graliśmy coś takiego, co nazywało się Sekend Hend – projekt bardziej elektroniczny. Tytson pewnego dnia wpadł na pomysł, by zrobić kawałek Boom Bapowy. Napisaliśmy jeden numer i szukaliśmy bitu. Na Myspace znalazłem Mżawskiego. Napisałem do niego, zgodził się. Pojechałem z Tytsonem do Mżawskiego, do Wrocławia. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i zaczęliśmy się tak naprawdę spotykać częściej. W tym momencie było nas już czterech – Tytson, Dj Lem, Mżawski i ja. Nagraliśmy kilka numerów i ktoś wymyślił, że fajnie byłoby nagrać kawałek z kimś, kto robił Boom Bap wcześniej. Na stronie hip-hop.pl ktoś wrzucił maila do Wojtasa z WYP3. Nie wiedziałem nawet czy to faktycznie jego mail, ale wysłałem mu nasz kawałek i spytałem czy jest możliwość na wspólną kolaboracje. Mijają 2-3 godziny i Wojtas do mnie oddzwonił, że kawałek go rozwalił i zaprosił nas do Kielc do studia. Pierwszy nasz wspólny numer w pełnym składzie to „Zrozum to”, cover kawałka „Zabić ten hałas” Wzgórza. Nagraliśmy ten numer i poszliśmy do klubu zagrać koncert, bo Wojtas nam załatwił koncert w Kielcach. Na następnej sesji byliśmy już razem w studiu. Dzięki obecności Wojtasa mnóstwo osób myśli, że Hurragun to ekipa z Kielc, a Hurragun zaczął się w Częstochowie.

Przechodząc do albumu „Full Flavour”. Jak po czasie oceniasz jej odbiór i skąd wziął się na niej Ostry?

To jest najlepiej odebrany mój album. Pewnie dlatego, że były tam bity Ostrego. Ten krążek dotarł do największej ilości ludzi i najwięcej osób się nim zajarało. Z perspektywy czasu uważam, że to mój najlepszy album, najlepiej mi się słucha tych kawałków, oczywiście nie wszystkich. Są takie, których bym teraz nie upubliczniał, bo i po co, ale widocznie wtedy tego potrzebowałem. Cały czas współpracowałem z Dj’em Haemem, wydaliśmy między innymi nielegal Viape, który spodobał się Ostremu. Pierwszy kawałek Hurraganu zarejestrowaliśmy u Haema w domu. Haem podrzucił go Adamowi. Chwilę później graliśmy koncert przed Ostrym, po koncercie podbił do mnie jeden z jego ziomków i powiedział, że Adam chciałby ze mną pogadać. Pogadaliśmy chwilę i zaproponował, że może mi zrobić bit. Nagrałem kawałek pod ten podkład i okazało się, że zrobimy wspólnie większy projekt. Nie będę ukrywał, byłem trudnym współpracownikiem, bo przeciągałem to wszystko. Pierwotnie w ogóle na „Full Flavour” zbierałem bity od różnych producentów – Vienio mi coś podesłał, Dj Volt, Mżawski, no i Ostry. Ostatecznie skończyło się tak, że poszło to tylko na bitach Ostrego, no i nie żałuje, że tak się stało.

Na tym albumie jest kawałek „Outro”, gdzie dość się otwierasz przed słuchaczami.

Nie żałuję, że nagrałem ten numer, ale drugi raz bym tego nie zrobił. Jak są takie momenty w życiu, to ja akurat potrzebuję się wypisać. Jest ktoś kto potrzebuje się najebać, a ja należę do ludzi, którzy wolą się wypisać. Nagrałem to na sesji, na której nagrywałem „Full Flavour”. Puściłem to chłopakom zgromadzonym w studiu u Adama. Pamiętam, że był tam wtedy Kochan, Green, Centrum Strona, Żyto. Puściliśmy ten numer, popatrzyłem po nich i oni wszyscy byli rozjebani. Nie chciałem promować tego kawałka. Klip powstał, bo mnóstwo znajomych mówiło, żeby zrobić do tego teledysk. Klip nie zrobił furory w sieci (śmiech).

Słyszałem, że jesteś jedną z osób, która może opowiedzieć o słynnej gościnności Ostrego (śmiech).

No, jest gościnny (śmiech). My nie mieliśmy żadnych problemów u niego. Spaliśmy tam, jedliśmy, pracowaliśmy wspólnie. Zabrał nas w ogóle na trasę koncertową po Holandii, Wielkiej Brytanii. Nie dało się odczuć czegoś takiego, że on jest gospodarzem, a my gośćmi. Pierwszy raz w ogóle wtedy poleciałem zagranicę (śmiech). Pierwszy raz pojechałem w ogóle do Warszawy jak miałem 26 lat (śmiech). Byłem rozwalony – takie miasto w Polsce?! (śmiech). Ja za bardzo się nie wynurzałem stad, wiesz wakacje w mieście. Pamiętam, że Warszawa zrobiła na mnie wrażenie, do dziś robi, mimo że już pojeździłem trochę – przez rap głównie.

Czułeś presje przed współpracą z Ostrym?

Oczywiście, pewnie że tak. Ja sobie zrobiłem sajgon w bani. Dostałem ze sto bitów od Ostrego. Przyjechałem do Częstochowy i tylko zmieniałem sobie płyty z bitami. Siedziałem u niego w domu i mówię „ten bit mi się podoba”, na co on: „to masz, jest Twój”. Do tego wszystkiego miałem jeszcze bity Vienia i Volta, nie wiedziałem co zrobić. Rok wybierałem bity! Z jednej strony byłem pospinany, z drugiej natomiast miałem w sobie taką wiesz energię, że dostałem bity od samego Ostrego. Cieszyłem się, że ktoś mnie zauważył, dało mi to mega kopa do pracy. Ostry jest najlepszy w Polsce. Do tej pory jak go spotykam, to pytam go o jakieś wskazówki. Zobaczysz co się będzie działo jak wyjdzie jego nowy album, to będzie kosmos.

Robiąc już płytę z Epromem, wiedziałeś, że Wasz album ukaże się w Asfalcie, do tego krążek „Full Flavour” dobrze się przyjął. Naprawdę nie spodziewałeś się większego sukcesu niż po krążku z Ostrym?

No nie. Ja przede wszystkim, nie wiedziałem jak to naprawdę było z „Full Flavour”, bo wytłoczyliśmy krążek w nakładzie tylko 1000 sztuk. Z tego co ja wiem, to ten tysiąc się sprzedał, ale nie jest to przecież ogromny nakład. Ja nie czułem po tej płycie wielkiego hypu na siebie, nie miałem się za Vnma. Oczywiście dążę, by być „tam”, u góry. Obecnie robię tylko muzykę, oddałem się temu w stu procentach. Do tej pory nie czuje ciśnienia na mnie, dlatego też nie spodziewałem się, że „Boom Bap Boogie” będzie się tak dobrze sprzedawać. Płyta sprzedała się nie najgorzej, nie są to jakieś super wyniki, ale jest dobrze. Stary, znów zrobiłem płytę z kimś kto jest „tam”, to jest przecież Dj Eprom, kawał persony. Najlepszy didżej w Polsce, oprócz Lema (śmiech).

Płyta APP była taką ucieczką od Boom Bapu? Nagrałeś ją, bo czułeś się zaszufladkowany?

Pewnie, że tak. Potrzebowałem już zmienić konwencje. Ja słucham i znam bardzo dużo Boom Bapu. Jak się dobrze wsłuchasz w te kawałki to skumasz, że pętle się powtarzają i Ci raperzy nagrywają tak samo, no bo tak się nagrywało. Tak jak teraz wszyscy nagrywają tak samo. Chciałem się wyrazić w inny sposób, a to był ten okres, w którym myślałem, by zająć się tylko samym rapowaniem, co zresztą słychać na płycie. Kawałek otwierający jest zainspirowany tym, że już wiedziałem, że chcę się zwolnić z pracy i zająć się tylko rapem. Jeżdżąc po Polsce z Haosem poznałem Kebsa. W jednej z rozmów wyszło, że on robi bity, chwilę później podesłał mi pierwszą paczkę. Większość bitów była klasyczna, jeden był inny – ten też wybrałem. Bardzo cię cieszę, że mogłem zrobić APP, no i już robimy część drugą.

Też tylko epka?

Album długogrający tym razem. Chciałbym zaprosić na ten krążek gości, ale nie wiem czy udałoby się ich ściągnąć na ten album. Wiem, że pasowałby tu Ostry, bo jest jednak raperem uniwersalnym, Hades. Wiem, że Ci ludzie są w zasięgu, ale wiem, że fajnie gdyby znalazła się też utalentowana wokalistką np. Natalia Przybysz. Tutaj mam za krótkie ręce. Będę dążył do takiej kolaboracji, ale nie wiem czy się uda. Wierze, że będzie dobrze. Nigdy nie planowałem, że zrobię z kimś kawałek, a jednak tak wychodzi (śmiech). Nagrałem przecież nawet kawałek z Liroyem na projekt DOD.

Liroy jest chyba gościem z Twojego „muzycznego dzieciństwa”?

Oczywiście. Niestety też miałem taki głupi okres, że „jebać Liroya”. Liroy jest jednym z najprawdziwszych gości w rapie! Jest naprawdę w porządku wariatem (śmiech). Jak widzę go teraz w sejmie, to się uśmiecham, że imprezowałem z posłem (śmiech). Ostatnio słuchałem nawet „Skaczcie do góry” – stary, to jest banger!

Dobrze Cie rozgryzłem, że inspirację na APP to El-P, Company Flow, Cannibal Ox i ta cała śmietanka z wytwórni Def Jux?

Aż takie to jest trudne do zniesienia? (śmiech). Dużo słuchałem tych rzeczy, o których mówisz, ale tak naprawdę to inspirowałem się czym innym. Inspirowałem się sobą z tego okresu, gdy robiłem Sekend Hend – dziwna muzyka. Potem Viape – płyta zrobiona na BPMach typu 140 – 145, siedem lat przed nimi wszystkimi. Stwierdziłem, że wrócę sobie do tego, bo pamiętam, że jak pisałem teksty na tamte rzeczy to miałem wyjebane na wszystko. Natomiast jak robisz boom bapowe rzeczy to piszesz i już masz jakiś zarys w głowie. W późniejszym okresie pracy nad APP, strasznie zajarałem się Run The Jewels, no ale to widzisz – znowu El-P.

APP na prawdę nie ma żadnego rozwinięcia (śmiech)?

Bez kitu, to nic nie znaczy (śmiech). Nie mieliśmy nazwy, a nie chcieliśmy się pucować, że to my, tak od razu. Było oczywiście prawdopodobieństwo, że to wyjdzie, bo ludzie kojarzą mój charakterystyczny głos.

Jak tak gadamy, to mam wrażenie, że śmiejesz się nieco z naszej sceny hip-hopowej w Polsce.

Każdy może sobie rapować i ok, nie neguje tego. To jest dla wszystkich. My mamy dobrą scenę. Nie sądziłem, że to powiem, ale zobacz np. Tedzika – wstał, podniósł się i jest na topie. Jest przede wszystkim Adam Ostry, Paluch. Dwa Sławy też są pewnie dobre, ale np. do mnie to nie trafia. Wkurza mnie to, że jak pojawia się w Stanach np. Joey Badass, to jest sto procent, że za chwilę będzie Joey Badass po polsku. Jest MGK i zobacz ilu jest w Polsce jego kopii. O to chodzi, że jest 1 do 1. Dziwi mnie jedna rzecz – wszyscy negują starą szkole. Tak naprawdę, gdzie oni by wszyscy byli, gdyby nie stara szkoła? Oni robią przecież teraz techno i pop. Zauważyłeś, że jest drugie hip-hopolo teraz? No i spoko, niech sobie będzie, ale zacznijmy o tym gadać normalnie. Teraz cisną jakiegoś Filipka, i chuj niech go cisną, bo zrobił kawałek disco-polowy. Widziałem, że Mielzky napisał, że w naszych czasach tak się nie robiło i rzeczywiście. Ja odbieram to w tamten sposób, mam to wpojone, mam inną estetykę. Szkoda, że nikt nic nie powiedział o Gangu Albanii. Raz, że się boją, że Popek ich dojedzie, a dwa to ten Gang Albanii jest bekowy i nawet mi się niektóre numery podobają (śmiech). Ten numer „Wynocha”, no stary – Slick Rick (śmiech). Nie traktujmy wszystkiego w kategoriach rapu, naprawdę. Jak raper znany wystąpi razem z hardcorową ekipą, to nikt go nie traktuje jak hardcorowca. Dlaczego mamy zatem niektórych gości traktować jak raperów? Jak ktoś gra manieczki, to nie gra rapu, proste.

Skoro wywołałeś temat Mielzkiego. Mielzky, bądź co bądź zarzucał Filipkowi, że nie jest hip-hopowym gościem. Odpowiedz Filipka „dawaj Mielzky na free” natomiast była jak najbardziej hip-hopowa.

Zgoda, ale ja np. też bym nie poszedł. Ja nie jestem np. freestyl’owcem. Ja mógłbym się napierdalać z nim, nagrywać kawałki, ale nie jechać na wolno, bo pewnie bym przegrał. Mielzky zapewne ma to samo. Nie ma co gadać, że jestem za stary na freestyle – umiesz albo nie umiesz. Mogę jechać na wolno o tym jak jest w tym pokoju, ale nie żeby wymyślać na bieżąco obrazy na kogoś. Z ziomkami ok, możemy sobie pocisnąć.  Nie kumam jednej rzeczy, jadą sobie po dziewczynach, po matkach – stary! Jakby mi ktoś pojechał po matce, to bym mu wyjebał w tubę. Rozumiem Mielzkiego.

Do Jeżozwierza się nie dojebał (śmiech).

Bo Jeżu wygląda groźnie (śmiech).

Swoją droga zajebisty raper, jestem fanem.

Zgadza się, w ogóle miałem okazję go poznać. Growbox to zajebista produkcja, „Jebać tytuł” tak samo. „Katany” mam, zakupiłem prawilnie.

Ok, co dalej? Jakie plany?

Hurragun wychodzi w tym roku. Bardzo chciałbym by ukazało się to 17 września, tak jak pierwszy Hurragun. APP nagrywamy. Niedługo zaczynamy wypuszczać kawałki z Dj’em Hwr’em i Matisem (Centrum Strona).

1 Komentarz

Dodaj komentarz