Co słychać w podziemiu? Iwiś

fot. kadr z teledysku Boom

„Co słychać w podziemiu?” – taką nazwę ma nowy cykl, w którym promuję ludzi z głębokiego podziemia. Drugim gościem jest Iwiś – pochodzący z Torunia raper, który na scenie aktywny jest od 2011 roku. Jednak jego historia z muzyką rozpoczęła się dużo wcześniej. Oddaje mu głos.

Iwś:- Pierwszy kontakt z muzyką zawdzięczam ojcu, który przez dekadę był DJ-em. Pamiętam, że w domu mieliśmy mnóstwo walizek z CD-kami, ciężki sprzęt Technicsa i konsole Pioneer CDJ-100S. Słuchaliśmy eklektycznej muzyki – Eiffel 65, Dżemu czy Fleetwood Mac. Złotą zasadą mojego ojca było granie muzyki, którą lubią ludzie, a nie on sam.

Coś takiego jak walkman zobaczyłem u mojego ziomka. Miałem wtedy 11 lat. Podał mi słuchawki i powiedział, żebym sprawdził, czego słucha… był to Włodi. Słuchałem jak zahipnotyzowany „Jak nowonarodzonego” czy „Reszta to proch i pył”. Od tamtego momentu zacząłem zwracać uwagę na ten gatunek muzyczny. Z czasem rozpocząłem swoją hiphopową eksplorację i poznawałem polskie zespoły.

W czasach gimnazjalnych znajomy zapytał, czy nie chciałbym czegoś nagrać… chciałem. Ludzie dookoła śmiali się z moich pierwszych prób, ale nie przejmowałem się tym. Założyliśmy zespół i jakieś 14 lat temu wydaliśmy pierwszą płytę – „Czwarty stopień”. Można ją sprawdzić na YouTubie. Wszystko własnym sumptem: bity, miks, mastering, okładka. Później próbowaliśmy jeszcze działać, ale z końcem gimnazjum każdy poszedł w swoją stronę. Ja nie chciałem przestać nagrywać i do dziś stworzyłem kilka albumów. Poniżej mój ostatni singiel.