fot. DJ Premier, Statik Selektah, Large Professor i Alchemist w Nowym Jorku
Method Man, Joey Badass, Freddie Gibbs, G-Eazy, Mick Jenkins. To nie line-up mocnego festiwalu, a fragment spisu artystów, z którymi współpracował pochodzący z Torunia producent Moo Latte. Mi opowiedział na przykład o tym, że prawie każdego dnia dostaje propozycje współpracy z Kedrickiem Lamarem i o wizycie w domowym studiu Statika Selektah.
Moo Latte:- To była ciekawa sytuacja. Postanowiłem wypuścić swój pierwszy oficjalny sample pack z dziesięcioma kompozycjami. Tak się zdarzyło, że Statik kupił tę paczkę, a później się do mnie odezwał. Powiedział, że robi numer, do którego dograł się G-Eazy i wrzuca to na swoją płytę. Dodał też, żebym cały czas wysyłał mu swoje rzeczy. Numer faktycznie pojawił się na jego albumie i nazywa się „Vanilla Sky”. Rok temu, gdy graliśmy z Vito Bambino koncert w Nowym Jorku, spotkałem się z nim, zaprosił mnie na chatę na Brooklynie, do swojego domowego studia. Puszczał mi rzeczy zbudowane na moich samplach, o których nie miałem pojęcia. Niestety o większości tych rzeczy, póki co nie mogę mówić, bo czasami umowa jest już podpisana, a finalnie album i tak się nie ukazuje. Nie chcę zapeszać albo wyjść na mitomana, jeśli numer finalnie nigdy nie wyjdzie. Kiedy tak u niego siedziałem, to w pewnym momencie zapytał mnie, kto gra na tych wszystkich instrumentach? Był w szoku, kiedy mu powiedziałem, że ja. Później zaprosił mnie na urodziny Termonology, gdzie przedstawił mnie swoim ziomkom. Powiedział też, że będzie się do mnie odzywał, bo robi projekt z Joey Badassem, który – swoją drogą – ukazał się z miesiąc temu. To on poznał mnie też z Chukciem Strangersem, z którym zrobiliśmy numer Joey’ego – „Dark Aura”. Z tymi urodzinami wiążę się w ogóle jeszcze jedna anegdotka, bo jako że jestem ogólnie osobą niepijącą, to w barze zamówiłem sobie piwo bezalkoholowe. W pewnym momencie Statik wszedł za bar i zaproponował mi szota, powiedziałem że mam piwko i odpuszczę, no więc sobie poszedł… Po chwili przemyślałem temat i powiedziałem mu „dobra, dawaj tego szota”. Nalał mi tequilę i to już była w ogóle inna sytuacja, bo za chwilę pojawił się Termo, gadka się rozwinęła. Teoretycznie można powiedzieć, że alkohol pomógł mi w tej współpracy. (śmiech) Ostatnio przy okazji wymiany DM-ów na insta gadaliśmy o Call of Duty, bo widziałem, że też gra. Zaprosił mnie, żeby sobie kiedyś postrzelać w teamie. Niestety różnica czasu jest nieubłagana, musiałbym wstawać o 3 w nocy, żeby się załapać na ich wieczorną rozgrywkę. A że mamy teraz małe dziecko, myślę, że żona zrobiłaby mi Warzone w domu, jeśli odpaliłbym konsolę o 3 w nocy i krzyczał to team-speaka, że jakiś wróg siedzi na dachu (śmiech).
Cały wywiad znajdziecie tutaj.