Łajzol (JWP/BC): Jak masz ukraść z internetu, lepiej zajeb to ze sklepu

fot. Suwak

Dwudzieste urodziny albumu Klasyk grupy Bez Cenzury to odpowiedni moment, by cofnąć się w czasie i trochę z Łajzolem powspominać, bo jest przecież co! O wskakiwaniu w kolejkę przed JWP, usunięciu płyt z półek sklepowych czy… pracy na budowie.

Wytwórnia ingerowała w wasz materiał?

Pod tym względem mieliśmy dużą swobodę. Nie było żadnej ingerencji w tekst, ale single z nimi konsultowaliśmy. Wymyśliliśmy z Erosem tekścik, który znalazł się w środku pudełka: Jak masz ukraść z internetu, lepiej zajeb to ze sklepu, który spowodował lekkie zamieszanie, bo płyta zniknęła z empikowych półek. Ich kierownik był bardzo oburzony. Musieliśmy jakoś zareagować, więc w drugim wydaniu tekst już zniknął, by nie prowokować naszych słuchaczy (śmiech).

Jak to możliwe, że ten tekst przeszedł w Embargo?

Pracowali tam wyluzowani ludzie, którym tekst się nawet spodobał. Zobaczyli w tym zaczepny i humorystyczny zabieg marketingowy. Oczywiście, że była to pewnego rodzaju prowokacja i manifest przeciwko piractwu w internecie, tym wszystkim torrentom i innym. Po latach myślę, że tekst nam bardziej pomógł, niż przeszkodził w promocji płyty, ale też nie jakoś bardzo.

Siwers powiedział mi kiedyś w wywiadzie dla Red Bulla, że nie szkodziły wam też specjalne napoje, którymi raczyliście się na planie teledysku Reprezentuję siebie.

Teledysk nagrywaliśmy przy ponad 20-stopniowym mrozie, więc musieliśmy sobie jakoś radzić (śmiech). Było wesoło. Klip realizowali Ajron i Janek Kwieciński, którzy są dziś znanymi postaciami w swojej branży. Całą produkcję teledysku robiliśmy sami, po kosztach. Ja na przykład wziąłem od ojca z firmy agregat prądotwórczy, bo produkował taki sprzęt. Ktoś pożyczył lampę. Byliśmy samowystarczalni. Pamiętam, że mieliśmy dwóch ogarniaczy, kierowników planu, którzy musieli głośno drzeć mordę, by wszystko się udało. Ciekawy był też sam proces nagrywania kawałka, bo każdy z tych 26 raperów musiał pofatygować się do mieszkania Siwersa, gdzie realizował ich wokale. Przyjechał każdy, bez wyjątków: Sokół, Bilon, Wilku, Juras… Pokój Przemka robił za studio nagraniowe. Głównym architektem projektu był Eros, więc to pewnie on wpadł na pomysł nagrania tak długiego numeru. Dziś uważam, że prawie każda zwrotka przetrwała swoją próbę czasu.

Cały wywiad przeczytacie tutaj.