Sitek: Kiedy idziesz do góry, każdy chce z tego skorzystać

Miesiąc temu kilkukawałkowom epką przypomniał o sobie Sitek. Zapytałem go więc, co wydarzyło się w jego życiu od czasu „Nowego Vaibu”, który ukazał się na rynku w szalonym, 2020 roku. Pogadaliśmy też o współpracy z Sir Michem i o tym, że ten cały bunt nie wyszedł Sitkowi na dobre.

Co o tej twojej muzycznej niezależności myślisz po latach?

Do pewnego momentu wychodziłem na tym dobrze, ale na sam koniec nikogo nie obchodzi, czy jesteś niezależny i że do wielu rzeczy doszedłeś bez wsparcia dużej wytwórni. Mnie – jak widać – ten cały bunt nie wyszedł do końca na dobre. Rap to ciężka i angażująca praca, na którą nie wszyscy są gotowi. Oczywiście są wyjątki jak Quebo, Białas czy Paluch, ale to tylko wyjątki, bo jakbyśmy się teraz zastanowili, to takich raperów można policzyć na palcach jednej ręki.

Masz do siebie żal, że w pewnym momencie nie pocisnąłeś bardziej?

Przez długi okres myślałem, że jestem nie do zastąpienia. Uważałem, że to, co jest dobre, zawsze się obroni. Widziałem moich rówieśników, którzy znikali na kilka lat, wracali i nadal mieli bardzo duże zasięgi i głód na ich muzykę nie przemijał. Myślałem, że też mogę sobie na to pozwolić i faktycznie przez pewien okres tak było, ale to w końcu minęło i teraz muszę wziąć za to odpowiedzialność. Jest to bolesne, uczy pokory, idzie za tym jakaś frustracja, ale takie są skutki braku konsekwencji.

Cały wywiad jest tutaj.