
„Muzyka rozrywkowa” Pezeta była płytą spektakularną; była czymś świeżym. Nikt wcześniej w Polsce tak nie rapował – wyznaje Louis Villain, który kilka miesięcy temu wydał najnowszy album, „In blanco”.
Można ukuć tezę, że Pezet był raperem, który cię ukonstytuował?
Myślę, że tak samo Pezet jak i Noon. Pezeta szanuję za teksty, flow i klimat, jaki nadaje kawałkom. Nie mniejszy udział miał w tym Noon, który dzisiaj jest dla mnie jednym z najlepszych producentów na świecie. Muzyka Noona miała na mnie największy wpływ.
Na świecie? Aż tak?
Zdecydowanie. To pewnie w dużej mierze wynika z sentymentu, wspomnień. Jego muzyka towarzyszyła mi w momencie dorastania. Kiedy chodziłem na pierwsze imprezy, poznawałem kobiety i robiłem przeróżne głupoty. Noon ma zdolność do tworzenia melodii, które trafiały w serce i potrafił pociągnąć za odpowiednie struny w duszy. Dużo w tym nostalgii i refleksji. Co jakiś czas wracam do jego utworów i pojawia się u mnie gęsia skórka. Naprawdę.
Rozumiem, że na co dzień masz w sobie spore pokłady nostalgii?
Myślę, że to kwestia dnia i jakaś sinusoida. Artyści z reguły mają w sobie dużo nostalgii, ponieważ ona zmusza nas do myślenia i refleksji. W moim życiu pojawiają się takie momenty. Nie mogę ci powiedzieć, że należą do najprzyjemniejszych, ale pozwalają mi zajrzeć w głąb siebie i opisać to, co widzę.
Cały wywiad przeczytacie tutaj.