„Smarki Smark był na zupełnie innym biegunie niż ja”

Nowy album Weny to idealny pretekst do rozmowy. Artysta wraca na scenę po sześciu latach przerwy. Czym zajmował się przez ten czas? Dlaczego zdecydował się nagrać nowy krążek? Jaka jest dziś jego marka? Ja pytam, raper odpowiada.

Masz jeszcze kontakt ze Smarkim Smarkiem?

Ostatniego SMS-a napisałem do niego w 2017 roku, kiedy wydaliśmy numer 2007, nawiązujący do mojej pierwszej płyty, na której się pojawił. Wysłałem mu ten kawałek i napisałem – „elo, dzięki za fajne czasy”. Odpisał. Od tamtego czasu nie mieliśmy ze sobą kontaktu, ale przypuszczam, że gdybyśmy się spotkali, to byłoby miło.

Jakim był współpracownikiem?

Mega wyluzowany gość. Był na zupełnie innym biegunie niż ja, bo byłem wtedy typowym zaangażowanym hiphopowcem. U niego był chillowy vibe. Pamiętam, jak na przykład powiedział mi: A chodź wjebiemy w ten refren słowo >suko<. Żeby nagrać numer „Getto” przyjechał do Warszawy PKS-em z Gorzowa Wielkopolskiego o godzinie 15, wypił kilka piwek i o 21 wsiadł w autobus powrotny.

Cały wywiad przeczytacie tutaj.