
fot. Moana Lisa. Montreal, 2025 rok.
Dzisiaj w nocy na streamingach wylądowała Lavorama, a to dobry pretekst, by luźno porozmawiać sobie z patr00 – muzycznym architektem Ortegi Cartel. Nie oznacza to jednak, że gadaliśmy tylko o przeszłości, bo tematów z tu i teraz nie zabrakło.
Lavorama trafiła do sprzedaży w 2009 roku. Od tego czasu na rynku pojawiło się multum świetnych płyt z polskim rapem. Gdybyś miał dziś umiejscowić wasz album w rankingu najważniejszych płyt z polskim rapem, to znalazłaby się w górnej części tabeli? Bez fałszywej skromności proszę.
Ciekawe pytanie, ale sądzę, że będzie mi na nie trochę trudno odpowiedzieć, bo nie śledzę polskiego rynku hiphopowego na tyle, aby móc to jakoś obiektywnie sklasyfikować. Więc musiałbym porównywać Lavoramę do płyt, których za dobrze, bądź w ogóle, nie znam. Kiedy się ukazała, wszyscy mieszkaliśmy w Montrealu. Przez bardzo długi czas sukces płyty jakoś specjalnie do nas nie docierał. Żyliśmy tutaj swoim życiem, nagrywaliśmy muzykę i kręciliśmy klipy. Sukces poczuliśmy dopiero podczas koncertu w Palladium, który był wyprzedany pod sam dach. To wydarzenie dużo nam powiedziało. Cieszę się, że po tylu latach płyta wciąż się broni i dzięki niej weszliśmy do domów wielu nowych fanów, a starsi dzięki niej o nas pamiętają. Odpowiadając wprost – umiejscowiłbym nas w środku tabeli.
Dyplomata.
Cały czas doceniam jej oryginalność i lekkość. My wtedy naprawdę żyliśmy tak, że po prostu nagrywaliśmy rap, nie płyty. Nie chodziło nam o nic innego. Chcieliśmy nagrywać i tyle – nieważne po co i dlaczego. Szukaliśmy siebie i ortegowy projekt nam w tym pomagał. To chyba różni Lavoramę od innych rapowych płyt, które wtedy ukazywały się w Polsce.
Z czego wynika ta oryginalność i lekkość, o której mówisz?
Lekkość wynikała przede wszystkim z tego, jak wtedy sobie żyliśmy. O oryginalności trochę trudno mi się wypowiadać, bo płyta wydawała nam się normalna, tak jak normalne wydawało nam się nasze życie. Montreal to mocno liberalne i artystyczne miasto, więc nietuzinkowych osób pojawiało się tam masa. Różnej kultury, maści i pozycji. Znaliśmy poważnych gangsterów, ciekawych reżyserów i bardzo zdolnych muzyków. Te wszystkie doświadczenia powoli w nas wsiąkły. Mieliśmy z Piterem studio 3db, które znajdowało się w ogromnym budynku po fabryce. Ciągle przewijali się przez nie ciekawi ludzie. Niekiedy na jednym stole leżał pistolet i kamera filmowa Bolex. Piter skończył informatykę na uniwersytecie w Montrealu, ja filmówkę, więc łączyliśmy sztukę z komputerami. Z tego powstała nam Ortega Cartel. W projekcie we wczesnych latach obecny był też Krychu, a graficznie i wizualnie bardzo udzielał się 77cuts, który pięknie oprawiał nasze płyty.
Cały wywiad przeczytacie TUTAJ.