„Kiedy go słucham, mam przed oczami obrazy, jak ludzie giną… widzę zwolnione ujęcie, na którym ktoś pali fajki. Ale w tym numerze słyszę też trochę nadziei, że może ta wojna się skończy” – powiedział mi Wojciech Bojanowski, autor wielu reportaży, filmów dokumentalnych i korespondent wojenny, który relacjonował wojnę w Ukrainie.
Ich teksty często opowiadają o zabawie.
No tak, ale mają w sobie coś, co sprawia, że ludzi to przyciąga. Nie ma co tego ignorować. Całym sercem kocham też muzykę Fisza. Uważam, że to facet, który ma mnóstwo rzeczy do powiedzenia i mówi to w fenomenalny sposób. Uwielbiam jego „Sarny”, w którym mówi o „maleńkim oddziale bez nazwy”. Tak właśnie nazywamy nasz Zespół Projektów Specjalnych. Ten utwór bardzo mi się wkręcił. Mam taki niezamknięty jeszcze – ale wierzę, że uda się go zamknąć do końca wakacji – projekt dotyczący mafii śmieciowej i odpadów. Pracujemy nad nim nieprzyzwoicie długo, natrafiając na coraz to nowe trudności i kolejne ciekawe wątki. Wiele nocy spędziliśmy śledząc różnych ciemnogwiaździstych typów, skradaliśmy się za jakimiś bandziorami po lasach i krzakach.
Można więc powiedzieć, że to kawałek o was?
Nie mam najmniejszej wątpliwości, że całe 7:53 tego kawałka jest o nas. Na maksa się z nim identyfikujemy. Zapytałem menedżerkę Fisza, czy możemy wykorzystać kawałek do tego, by zrobić taki dedykowany teledysk i promować w ten sposób nasz serial dokumentalny, nad którym wciąż w pocie czoła pracujemy. No i okazuje się, że możemy. Nie mogę się już doczekać. To fajny moment, bo po raz pierwszy – jak prawdziwi filmowcy – wykorzystamy utwór artysty przez duże „A”, którego kocham całym sercem, a nie muzykę „produkcyjną” z jednej z baz.
Cały wywiad znajdziecie tutaj.