HST jest gościem drugiego odcinka cyklu „Dusty Room. Rozmowy o hip-hopie”. Nie ukrywam, że straciłem trochę nerwów i musiałem wykazać się nie lada cierpliwością i wyrozumiałością, by do tej rozmowy w ogóle doszło. Hastu jest człowiekiem, który na co dzień walczy ze swoimi demonami i niestety często tę walkę przegrywa. Dlatego w przeciągu ostatnich lat nieraz w słuchawce telefonu słyszałem: „jestem najebany, jutro”. Jutrem okazała się niedziela, 24 października. Wtedy właśnie udało nam się w końcu spotkać i odbyć szczerą rozmowę. Nie bał się odpowiadać na trudne pytania, a gdy jedno mu nie leżało… po prostu odmówił na nie odpowiedzi. HST nie czuje się reprezentantem sceny hiphopowej, dlatego momentami mógł jechać po bandzie i nie kalkulować. Tak, jak napisałem ostatnio: momentami jest wesoło, chwilami smutno, ale zawsze prosto w ryj. W jakiej jest formie? To musicie ocenić sami.