Nie odbierzcie tego jakoś… dziwnie, ale zdaję sobie sprawę z tego, że Dusty Roomu nie odwiedzają osoby przypadkowe. Pisanie więc, kim dla b-boyingu była ekipa Rock Steady Crew, jest po prostu nie na miejscu. Domyślam się, że wielu polskich tancerzy choć przez moment chciałoby porozmawiać, z którymś z reprezentantów RSC. A co dopiero spędzić wspólnie dzień i potrenować! Kilka lat temu udało się to Alexowi i to w jego rodzinnym mieście! Brzmi niewiarygodnie? Oddaje głos śląskiego B-Boyowi.
Cała akcja odbyła się w listopadzie 2012 roku. Zadzwonił do nas (byłem wówczas z B-boyem Mrozikiem) facet, który powiedział, że Mr. Freeze z Rock Steady Crew jest aktualnie w jednym z katowickich hoteli, bo prowadził niedaleko warsztaty. Zapytam, czy spędzimy z nim trochę czasu aż do jego odlotu do Stanów. Zgodziliśmy się bez zastanowienia! Jadąc na spotkanie, czułem się jak dziecko w drodze do wesołego miasteczka. Freeze wiedział, że po niego wpadniemy, więc czekał już gotowy do wyjścia. Powiedział nam, że jest w Katowicach chyba od dwóch dni i że kręci się bez większego celu po mieście. Byliśmy zaskoczeni i jednocześnie wkurzeni, bo kompletnie nie mieliśmy pojęcia, że ktokolwiek organizował warsztaty z kimś takim w Polsce! Mrozik wpadł spontanicznie na pomysł, by zrobić z nim wywiad i już po chwili legendarny B-Boy z RSC siedział przed naszą kamerą i nagrywaliśmy amatorską rozmowę. Po wywiadzie pokazaliśmy mu miejscówki w stolicy Górnego Śląska i dużo, naprawdę dużo rozmawialiśmy. W pewnym momencie Mrozik musiał nas opuścić i zostałem z Freezem sam. Świetnie wspominam tamten dzień. Opowiedział mi wiele faktów z historii breakingu, ciekawostki z trasy koncertowej z Madonną, na której tańczyli, opowiadał o swoim księżycowym kroku, który zrobił w filmie „Flashdance”, a który podpatrzył od niego Michael Jackson. (śmiech) Wspominał też, że wówczas biali na Bronxie mieli naprawdę ciężko i że on był jednym z nielicznych, który mógł tam swobodnie śmigać, bo Rock Steady Crew mieli naprawdę ogromny szacunek u tamtejszej społeczności. Pamiętam, że miałem do niego mnóstwo pytań, a on na każde z nich odpowiadał ze szczegółami. Informacja o tym, że Freeze jest tutaj z nami, od razu rozeszła się w sekundę między lokalnymi B-Boyami i zorganizowaliśmy wspólny trening, na którym było sporo osób. Mr. Freeze był nam naprawdę wdzięczny za pomoc. Do dziś mam z nim dobry kontakt. Wiem, że jak wpadnę do Nowego Jorku to mam na miejscu najlepszego przewodnika.