W tym roku wytwórnia T1-Teraz obchodzi swoje 20 urodziny. Z tej okazji postanowiłem spotkać się w centrum Warszawy z jej założycielem, Arkiem Delisiem. Zapis naszej całej rozmowy możecie sprawdzić tutaj. Poniżej wspominki dotyczące albumu „Światła miasta”.
Kiedy zakładałem firmę fonograficzną, bardzo zależało mi na tym, by albumy, które wydaję, były na najwyższym poziomie artystycznym, a jednocześnie miały w sobie pierwiastek sukcesu komercyjnego. I tak właśnie stało się z drugim albumem wydanym przez T1. „Światła miasta” przyjęły się świetnie wśród odbiorców i co za tym idzie, jego kopie na swojej półce ma bardzo wielu słuchaczy. Przypuszczam, że nie wydałbym tej płyty, gdyby nie Druh Sławek, który sprezentował mi ich demówkę na kasecie magnetofonowej. Pamiętam, że znalazły się tam szkice trzech utworów: „Friko”, „Wiatru czas” i „Mówią mi”. Przesłuchałem tę taśmę i pomyślałem sobie, że to… dziwne brzmienia. Druh powiedział tylko tyle: „Zostawiam ci kasetę. Zrobisz z nią, co zechcesz. W razie czego mam namiary na chłopaków”. Utwory bardzo spodobały się mojemu ówczesnemu wspólnikowi, a także Sylwestrowi Latkowskiemu, u którego, swoją drogą, w mieszkaniu na Służewcu często spotykaliśmy się z chłopakami z Grammatika. Na jednym z takich spotkań zapytałem ich, czy mają jakieś zobowiązania wobec wytwórni Blend, bo w końcu rok wcześniej tam ukazał się ich debiutancki krążek. Odparli, że nie. Nie pozostało mi zatem nic innego, jak dopiąć z nimi szczegóły umowy. Kiedy Noon dostarczył mi album, to właściwie nie miałem się do czego doczepić. Stworzyli materiał kompletny. Uważam, że dzięki „Światłom miasta”, pierwszemu Fiszowi i debiutanckiej płycie Paktofoniki (krążki ukazały się w mniej więcej podobnym czasie) polski hip-hop wskoczył o co najmniej trzy poziomy wyżej!
Ciekawostka związana z płytą jest taka, że zespół chciał, by drugim singlem był inny kawałek niż „Nie ma skróconych dróg”. Mnie bardzo zależało, by właśnie on reprezentował płytę, bo widziałem w nim duży potencjał na to, by album trafił nie tylko w kręgi hiphopowe, ale też do innych słuchaczy. Udało mi się ich przekonać. Do numeru zrealizowaliśmy ciekawy teledysk, który bardzo różnił się od ówczesnych „ziomalsko-osiedlowych” klipów. Uznaliśmy, że główną bohaterką będzie kobieta. Ten pomysł nie spodobał się Noonowi i między innymi dlatego nie pojawił się na planie zdjęciowym, ale ostatecznie dał zielone światło na jego realizację. Niewiele osób wie, ale reżyserem teledysku był, wspomniany już wcześniej, Sylwester Latkowski. Płyta od razu została zauważona i doceniona w środowisku. Do tego stopnia, że po premierze zaczęło zgłaszać się do mnie bardzo wiele osób zainteresowanych współpracą z T1. Między innymi Fenomen, który miał u mnie wydać „Efekt”. Nie dogadaliśmy się jednak finansowo. Dlatego ostatecznie doszli do porozumienia z wrocławskim Blendem. „Światła miasta” to dziś absolutny klasyk i może zabrzmi to patetycznie, ale jestem dumny, że wyszedł w mojej wytwórni.