Uważam, że Jakuza to jeden z tych gości, który w ogromnym stopniu przyłożył ręce do profesjonalizacji rodzimej sceny hiphopowej. Musiałem więc zapytać go o to: dlaczego polski hip-hop nigdy na dobre nie zagościł w telewizjach muzycznych, czy jest szansa na to, że hip-hop będzie traktowany poważnie na uczelniach wyższych, a także o to, jak wypadamy na tle innych środowisk pod względem praw autorskich i o kilka innych zakulisowych spraw.
I te media niejednokrotnie próbują się dobijać do czołowych polskich artystów. Często wychodzą z tego śmieszne sytuacje. Pamiętam, kiedy wydawałoby się poważni redaktorzy dziwili się, że Ostry sprzedaje aż tyle płyt i jest od wielu lat w trasie koncertowej.
Wynika to głównie z braku kompetencji. Jeżeli ktoś w 2020 roku wciąż jest w szoku, to znaczy, że jest niekompetentnym i słabym dziennikarzem. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Zdobycie tego typu wiedzy zajmuje dziś nie więcej niż kilkadziesiąt sekund. Jeżeli ja pisałbym tekst przykładowo o zespole metalowym, to nim wykręciłbym do nich telefon, starałbym się czegoś dowiedzieć – przeczytał wywiad, poszperał w sieci. Jeśli ktoś jednego dnia kręci program o hip-hopie, drugiego o grzybiarzach, a trzeciego o myśliwych, to nadal nie tłumaczy to jego ignorancji i braku wiedzy. Takie sytuacje zdarzają się nie tylko w kwestii hip-hopu, czy muzyki, bo ludzka ignorancja jest ogromna w każdej dziedzinie. Od lat tak było, jest i pewnie wciąż będzie, bo tacy, a nie inni ludzie zatrudniają się w zawodzie dziennikarskim. Rzetelne osoby w mediach stanowią mniejszość. Telewizja, czyli „stare” media, nie zmieniła się, oni nadal są ignorantami, jeśli chodzi o zjawiska – chciałoby się powiedzieć niszowe – ale hip-hop przecież niszowym zjawiskiem już dawno nie jest. Wystarczy spojrzeć na Spotify czy Olis. Nas w mainstreamie osadzili słuchacze, nie media. Media przespały moment, w którym mogliby się zainteresować hip-hopem, a teraz próbują to nadrabiać. Pierwszy przykład z brzegu: film „Proceder”. Nagle wszyscy piszą o raperze i tej produkcji. Prawda jest taka, że oni już nigdy nie nadrobią tego dystansu. Z drugiej strony – nie możemy wymagać też od całego świata, by się nami interesował i wiedział, co u nas słychać. Należy pamiętać, że jesteśmy w pewien sposób hermetycznym środowiskiem.