Zeszłoroczny wspólny album ekipy B.O.R. był dobrym pretekstem do rozmowy z Kobikiem. O kawałku, który wpłynął na rozwój południowych brzmień nad Wisłą, wizycie z Paluchem i Szpakiem w paryskim „Skyrocku”, długiej kolejce do mikrofonu czy wysłuchiwaniu zachcianek raperów.
Co zmienia się w głowie twórcy, który podpisuje kontrakt z wytwórnią?
B.O.R. nie jest dużą wytwórnią. Nie jesteśmy taśmą produkcyjną i nie mamy wielu artystów w swoich szeregach. Dzisiaj zajmuję się tylko produkowaniem swojej muzyki oraz rzeczami około muzycznymi. Kiedy postawiłem wszystko na „jedną kartę” i zostawiłem inne obowiązki, zmienił się naturalnie nieco mój system pracy. To naprawdę trudna robota, porównałbym ją do prowadzenia firmy. Jest naprawdę sporo obowiązków, znacznie więcej niż, gdybym był pracownikiem na etacie od ósmej do szesnastej i po wyjściu z pracy miał wszystko gdzieś. Jeśli ktoś myśli, że raperzy mogą sobie pozwolić na spanie do piętnastej, byczenie się całymi dniami i ciągły melanż, to jest w wielkim błędzie.
Tutaj link do całego wywiadu.