Wczoraj do sieci trafiła moja rozmowa z Onarem i Pezetm, z którymi miałem przyjemność spotkać się w grudniowe popołudnie nieopodal Pałacu Kultury. Porozmawialiśmy między innymi o: początkach ich przygody z hip-hopem, debiucie w Asfalcie, szalonych czasach RRX, nieco zapomnianej Hardcorowej Komercji i wielu, wielu innych sprawach. Poniżej fragment wywiadu i – już tradycyjnie – link do całości.
Po drugim Płomieniu postanowiliście pójść w solowe projekty. Onar nagrał m.in. zapomnianą już Hardcorową Komercję. Byliście sobą zmęczeni?
Pezet: To była naturalna kolej rzeczy – wszyscy robili wtedy solowe płyty. Zaczęły nas wtedy interesować zupełnie inne bity i klimaty muzyczne. Ja byłem wiernym słuchaczem true schoolu. Ten rozłam na Gib Gibon i Obrońców Tytułu też nie był przypadkowy, bo miałem wtedy zupełnie inne zajawki niż Onar, ale też nie trwało to długo, bo każdy rozsądny i kumaty gość wie, że radykalizm nie jest niczym dobrym i bardzo ogranicza. Związałem się wtedy wydawniczo z Arkiem Delisiem, u którego wydałem z Noonem bardzo świeżą i nowatorską „Muzykę klasyczną”, która stworzyła mnie jako solowego rapera. Uważam jednak, że byłem wtedy chyba zbyt młody na to, by mieć z kimś relacje biznesowe. Zresztą wszystkie moje relacje z wydawcami, poza Asfaltem, były wówczas dość śliskie. Choć przyznać muszę, że zarówno w RRX-ie, jak i w T-1 ukazało się mnóstwo hiphopowych klasyków, ze „Światłami miasta” na czele.