Hades jest dla mnie w jakimś stopniu wyjątkowym rozmówcą, bo po naszym ostatnim wywiadzie (i zarazem jednym z moich pierwszych poważnych) opublikowanym pięć lat temu na – jeszcze wtedy – Vinylach Reda coś tam zaczęło się dziać i okazało się, że nie muszę pisać tylko dla osób, które zgromadziłem na swoim fanpejdżu… Przez ten czas Had Hades zdążył nagrać z Sokołem album z interpretacjami poezji Tadeusza Różewicza, „Świattło”, no i krążek „Combo”, który tym razem okazał się pretekstem do rozmowy.
Poniżej fragment, który nie znalazł się w wywiadzie:
Podobnie, jak członkowie nowojorskiej ekipy, też lubisz pisać pod wpływem weedu. To pomaga?
Nie wiem, czy to dobrze, czy też nie, ale „Combo” zostało w całości napisane pod wpływem ziółka. Inne płyty zresztą częściowo też. Lubię tak pracować. Rzuciłem jakiś czas temu papierosy i zioło stało się moim substytutem. Czasami tak niestety bywa, że rzucając jeden nałóg, wkręcamy się w inny. Pisząc tekst w kłębach dymu, potrafię się bardziej na nim skupić. Mam wtedy większe wymagania względem samego siebie i jestem bardzo krytyczny do tego, co piszę. Później zazwyczaj jest tak, że wracam do moich linijek na trzeźwo i sprawdzam, czy wszystko się zgadza. Wiele razy pisałem z czystą głową, ale kiedy edytuję taki tekst, to często mam więcej zastrzeżeń. Po paleniu jest zupełnie inaczej. Wpadają mi do głowy nieoczywiste patenty, których nie wymyśliłbym, będąc w normalnym stanie. Planuję zrobić na trzeźwo kolejny projekt, ale nie wiem, czy mi się to uda, bo właśnie kręcę blanta. (śmiech) Nie ukrywam, że jaranie wyzwala u mnie trochę szalone emocje, mocno mnie rozluźnia i sprawia, że mózg funkcjonuje w bardziej abstrakcyjny sposób. Jestem świadomym palaczem i zdaję sobie sprawę, że zioło przeszkadza mi w życiu codziennym. Zapominam o pewnych sprawach, zamulam i jestem leniwy. Wtedy ciężej przykładowo odpowiada mi się na pytania w wywiadach. (śmiech)
Cały wywiad przeczytacie tutaj.