Nim ludzie z Beastie Boys wydali w Def Jamie debiutancki album, ruszyli w trasę z Madonną, a doszło do tego w dość przypadkowy sposób. Któregoś dnia do Russella Simmonsa zadzwonił menedżer Madonny z zaproszeniem na trasę koncertową Run-D.M.C., chciała by artyści z Hollis otwierali jej show. Simmons z przyjemnością się zgodził i – również z przyjemnością – powiedział, że będzie to kosztowało 50 tysięcy dolarów za wieczór. Menedżer zszokowany powiedział, że to zbyt duże pieniądze i zaproponował Fat Boysów. Russel ponoć nie zajmował się tym zespołem, ale bez zahamowań oznajmił, że ci z kolei nie mają czasu. Menedżer lekko zrezygnowany powiedział: „No to może, chociaż Beastie Boys?”- „Oni to zagrają nawet za 500 dolców”, rzekł Russel. Skąd pomysł na Beastie Boys? Madonnie miał spodobać się jeden z ich występów w którymś z nowojorskich klubów. Takim o to sposobem trzech chłopaków bez płyty(!) na koncie trafiło na duże areny.
Trasa ruszyła 10 kwietnia, 1985 roku w Seattle i potrwała do 11 czerwca z finałem w Madison Square Garden. Jak można było się spodziewać, obecność na scenie bezczelnych chłopaków nie spotkała się – delikatnie mówiąc – z aprobatą publiczności. Gwizdy podczas ich koncertów były czymś normalnym. Madonnie doradzano, by czym prędzej się ich pozbyła, ale nie chciała tego słuchać. „To był świetny pomysł, bo ilekroć wychodziła na scenę, publiczność witała to z ulgą, entuzjazm był jeszcze większy” – wspomina po latach Ad-Rock.
W kolejnym roku Rick Rubin i Russel Simmons wydali debiutancki materiał Beastie Boysów. Ten drugi wspominał kiedyś, iż byli przekonani, że płyta przejdzie zupełnie bez echa i wydali ją jako… żart. Co się wydarzyło? „Licensed to Ill” okazał się pierwszym hiphopowym albumem, który zawędrował na pierwsze miejsce listy „Billboardu” i uznawany jest za jeden z najważniejszych w historii muzyki. Magazyn Rolling Stone skwitował to w następujący, dosadny sposób: „Trzech idiotów nagrało wielki longplay”.