fot. osiemdziewiec
Tym razem od razu do rzeczy. Poniżej fragmenty rozmowy z Oskarem i Steezem oraz link do całego wywiadu.
Nie czekając na odpowiedzi na te pytania, zarówno Polish Hip-Hop Festival, jak i redakcja Popkillera, chwilę po tegorocznej gali Fryderyka ogłosili własne, branżowe nagrody. Co o nich myślicie?
Steez: Była kiedyś nagroda, która z mojej ówczesnej perspektywy mogła wydawać się znacząca, czyli Ślizgery. Pamiętam galę rozdania w hali na ulicy Bokserskiej. Z perspektywy dzieciaka, który nie siedział w hip-hopie zawodowo, te wyróżnienia naprawdę miały znaczenie. Popkiller jest istotnym medium na polskim rynku hiphopowym, ale nie jedynym i chyba nie naczelnym. Nie mam jednak problemu z tym, że są rozdawane takie nagrody. Ani też nic przeciwko drugiej nagrodzie, jaką mają przyznawać ludzie stojący za festiwalem, który trochę samozwańczo ochrzcili „Polish Hip-Hop Festival”. (śmiech) Fajnie, że środowisko się aktywizuje w obliczu tej komedii z Fryderykami, ale z całym szacunkiem dla tych pomysłów – obie nagrody nigdy nie będą miały podjazdu do Fryderyków. Środowisko hiphopowe pewnie będzie się cieszyło z nagród, o których mówisz, o ile na przestrzeni czasu udowodnią, że są to wartościowe inicjatywy. Należy w końcu wyróżniać utalentowanych producentów, ciekawe teledyski i dobre albumy, ale…
Oskar: Za Fryderykami stoi tradycja, historia, nie mówiąc już nawet o pieniądzach. To nagroda przyznawana przez cały polski rynek muzyczny. Dobrze, że polski hip-hop się stymuluje, tworzy się jeszcze większe zainteresowanie i będą przyznawane kolejne nagrody, ale chyba wolałbym, by Akademia Fryderyków nadała w świecie hiphopowym siłę dla swojej nagrody. Inne statuetki – tak jak powiedział Steez – nie mają i nigdy nie będą miały do nich podjazdu. Łatwiej i lepiej będzie, jeśli uda się odratować hiphopowe Fryderyki.
Steez: Ciężko stworzyć nagrodę, która jest uznana w mediach, szanowana i znana w całej Polsce. Mój ojciec nie będzie wiedział, co to jest „Polish Hip-Hop Music Award”, ale czym jest Fryderyk wie już dobrze. W Stanach też możesz mieć bardzo dużo nagród przemysłu muzycznego, ale Grammy jest tylko jedna.
Tutaj przeczytacie pozostałą część rozmowy.