Proszę, tylko nie pytajcie mnie, dlaczego dopiero teraz piszę recenzję zeszłorocznego albumu Metro. Absolutnie nie mam pojęcia z jakiego powodu nie zrobiłem tego wcześniej, a tym bardziej dlaczego akurat dzisiaj postanowiłem podzielić się z Wami wrażeniami, jakie towarzyszyły mi po odsłuchu płyty.
Nie szkodzi, że Metro od urodzenia mieszka w Polsce, a w swojej przygodzie muzycznej zdążył już dawno namieszać za wielką wodą, współpracując z takimi tuzami niezależnej sceny hip-hopowej jak choćby Percee P, Wildchild, Medaphoar, Guilty Simpson czy Declaimie i Rakaa. Nie szkodzi, że Metro godnie reprezentuje nasz kraj poza jego granicami. Większość rodzimych słuchaczy hip-hopu ma to, najzwyklej w świecie, gdzieś! Ale czy sam Metro się tym przejmuje? Jestem przekonany, że już dawno zaakceptował taki stan rzeczy. Ba, jest mu to wprost na rękę i świadomie nie pcha się na afisz! On nie jest przecież artystą dla każdego, nigdy nie trafi z taką muzyką do masy ludzi. Zresztą, wyobrażacie sobie sytuację, w której wszyscy nagle rzucają się, na przykład, na „Blunted Album”? Ja, szczerze powiedziawszy, nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Sugerując się tytułem tego krążka, można by powiedzieć, że niezłą Metro nagrał płytę dla lubiących klimat i zapach panujący w Amsterdamie. No, momentami naprawdę można poczuć się jak nie tylko w Amsterdamie, ale i w Kalifornii, a ściślej w muzycznym laboratorium u Madliba. Przepraszam, ale ciężko nie porównać Metro do najlepszych w Stanach Zjednoczonych. „Blunted Album” jest krążkiem spójnym, niebanalnym, a przede wszystkim cholernie klimatycznym. Nigdy, powtarzam nigdy, Metro tak nie odpłynął ze swoją muzyką, jak zrobił to tutaj. Gorąca Kalifornia? Momentami tak, częściej jednak zakurzona piwnica, w której siedzi sobie obok Madliba i pali z nim zielone papierosy.
Metro to producent, który musi… nic. On doskonale zdaje sobie sprawę, że tworzenie muzyki na siłę psuje efekt, a jedyną słuszną drogą jest robienie jej z czystej pasji. Przecież od ilu lat sprawdza się to u Metro? Bez wątpienia najciekawsza i najbogatsza płyta w dorobku brzeskiego producenta.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.