Po znakomitej epce „Fejk Wers” nagranej przez Młodego Jana w 2012 roku (jak dobrze liczę miał wówczas 16 lat!), garści kawałków nagranych na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy, miałem prawo liczyć na to, że „7” będzie płytą sensacyjną, płytą która zdecydowanie namiesza na rodzimej scenie. Liczyłem, że to wszystko wydarzy się u gracza, którym nie zainteresowała się redakcja Popkillera i nie zwerbowała go do akcji „Młode Wilki”, u gościa, który nie jest „podpięty” pod jakikolwiek label, a przede wszystkim u rapera, który ledwo co przekroczył osiemnasty rok życia. Oczekiwania były bardzo duże. Niestety, płyta ich w stu procentach nie spełniła. „Siódemka” to „zaledwie” bardzo dobry album.
Ustalmy coś. Absolutnie nie należę do osób, które porównują Otsochodzi do Hadesa, Grubego Mielzkiego czy tym bardziej Kubana. Młody Jan to Młody Jan i kropka. Rozumiem, że porównywanie młodych raperów do swoich starszych kolegów to coś naturalnego i nieuniknionego, ale w tym wypadku takie porównania są co najmniej nie na miejscu albo i wręcz świadczą o ignorancji, sorry.
„Siódemka” to ponad dwudziestominutowa opowieść młodego artysty, wkraczającego dopiero w dorosłe życie, utrzymana w stylistyce lat dziewięćdziesiątych. Młody Jan w swej opowieści zabiera nas w podróż z warszawskich blokowisk na podwórka w Detroit i Nowym Jorku. Nie ma tutaj samozachwytu własną osobą, czuć za to szacunek do raperów, którzy na scenie byli przed raperem – „Teraz Janek nagrywasz rap z tymi, na których płyty kiedyś wydawaliśmy hajs. Kumasz? Okupowałem półki empiku, odkładałem flotę, żeby mieć jeden tytuł” – rapuje w kawałku „Ostatnie”. Szacunek, o którym wyżej, czuć również między innymi w kawałku „Polepiony”. Bo jak inaczej nazwać wers z refrenu: „Jestem polepiony jak ef i es zet” ? Przypadkiem? Ja jednak stawiam na szacunek.
W numerze „Dawaj papier” artysta sprawia wrażenie gościa, który nie ukrywa, że chce żyć z rapu, ale mimo wszystko twardo stąpa po ziemi i w dość nietuzinkowy sposób, a zarazem z przymrużeniem oka opisuje swoją pogoń za poszukiwaniem pracy. „Nie pamiętam kiedy proponowali mi pracę. Jest piątek, ja wysyłam piąte CV, gdzie mój papier, co? Chcieli mnie do KFC, mieli spełnić moje dreams, to tak amerykański brzmi, że nikt nie odmówi im.” Albo „Nie pomoże nawet list motywacyjny. Co Pan robił do tej pory? Yyyy pizgałem linijki?”. Młody Jan w kooperacji z Spear Oh stworzyli bezsprzecznie jeden z mocniejszych i ciekawszych momentów tej epki.
Od strony muzycznej, krążkiem zaopiekowali się zupełnie nieznani szerszej publiczności producenci. Co bynajmniej nie jest zarzutem, a stwierdzeniem. Całość brzmi jak trzeba czyli przyjemnie, melodyjnie, a momentami ponuro i refleksyjnie. Jedyny negatywny moment, jaki zapadł mi w pamięci to dźwięk hmm szkockiej dudy(?) czy innego wynalazku, którym miał chyba nadać ton w refrenie, a który bardziej pasowałby do albumu producenckiego Reda – tego z 2002 roku, aniżeli do tego utworu.
Jeśli bliskie są Ci takie klimaty, jakie oferuje Mf Doom, Joey Badass, J Dilla, Redman czy Method Man, jeśli masz dość młodych raperów, którym w kawałkach chodzi tylko o hedonizm, czy co gorsza piszą jakby byli o krok od próby samobójczej, bo ich rap brzmi jak lament nadwrażliwych romantyków, to krążek z pewnością trafi w Twoje gusta. Jeśli nie, ta opowieść nie jest dla Ciebie. Przyszłość Janka? „Widzę ją kurwa lukratywnie” nawiązując do jednego z singli Vnm’a. Na potwierdzenie dodam tylko fakt, że o Otsochodzi już „upomnieli się” Hades, Soulpete czy Gruby Mielzky. Wszystko w Twoich rękach Janek!
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.