Zapraszam do sprawdzenia pierwszej części wywiadu z Hadesem.
Pół żartem – pół serio, podobno swoimi bitami chciałeś dorównać samemu J Dilli. Wciąż robisz bity?
Wiesz, w głowie zawsze każdy chce być najlepszy w tym co robi. Robię bity. Póki co nigdzie ich jeszcze nie puszczam poza jednym wyjątkiem – mój bit pojawi się na płycie Mosada, w zasadzie jest to bit robiony do spółki z Kocurem. Z tego co wiem premiera tego krążka odbędzie się 30 stycznia. Mam plany, ale nie chcę ich jeszcze zdradzać, bo nic nie zostało zrobione w kierunku ich realizacji. W swoim czasie na pewno wszyscy się o tym dowiedzą.
W poligrafii do płyty „23:55” jedną z pierwszych osób, którą pozdrawiacie jest G2e z Katowic. Chcielicie w ten sposób oddać mu szacunek za pociągi, czy to grubsza historia? Swoją drogą pomysł na okładkę bardzo przypomina mi okładkę ostatniego albumu Grammatika.
Dj Kebs: Tutaj punktem wspólnym jest fakt, że tą i tą okładkę robił Diox. I prawdopodobnie gdzieś ta estetyka jest dlatego podobna. Fakt, że fotki na tych płytach są z Dworca Centralnego w Warszawie.
Jak jeździliśmy jeszcze intensywnie na kempa to poznalimy tam Geusa. Mielimy chyba dwa razy pod rząd taką sytuację, że oni osiedlali się gdzieś tam obok nas i wywiązała się między nami jaka wspólnota. Geus jest w porządku.
W 2008 roku po raz pierwszy trafilicie do szerszego grona słuchaczy dzięki kawałkowi „Twarze” z solowej płyty Eldoki. Czujesz, że Eldo w jakiś sposób był tą osobą, która przyczyniła się do sukcesu Hifi Bandy? Ten sukces tak naprawdę nastąpił chwilę później.
W jakimś stopniu na pewno, bo graliśmy sporo koncertów z Eldoką i wydaje mi się, że to bardziej zrobiło robotę niż ten numerem, o którym mówisz. Choć numer miał bardzo dużo odsłon na Youtube i to pewnie też mocno zadziałało. Na tamten czas był to numer, który miał drastycznie najwięcej odsłon w porównaniu do innych naszych kawałków. Ze względów oczywistych – pozycja Eldo jest znana wszystkim. Numer usiadł i po prostu spodobał się ludziom. Pojeździliśmy trochę po Polsce z Eldo – kilkanaście koncertów zagraliśmy na pewno z nim i to takich wiesz, gdzie kluby były pełne. Ludzie posłuchali sobie naszej muzyki, zaznajomili się z nią i widocznie została im w głowach.
Diox chyba wcześniej już jeździł na koncerty z Eldo?
Diox był hypemanem Eldo. Wkręcił Hifi Bandę, swój zespół rodzimy w koncerty z Leszkiem.
Myślisz, że gdyby nie Emade i ta historia z bitem do „My albo oni”, nie byłoby Twojej wspólnej płyty z Ostrym?
Ta współpraca prędzej czy pózniej i tak by nastąpiła. Ten numer to była jedna sytuacja, ale miała miejsce tez druga, gdy spotkaliśmy się z Adamem na Hip-Hop Kempie. Wcześniej znaliśmy się raczej słabo – mijanki na koncertach. Pierwsze co powiedział Ostry jak spotkaliśmy się w Czechach to „Siemasz słuchaj, mam paczkę zajebistych bitów od polskiego producenta mieszkającego w Niemczech (Drumlinaz), fajnie byłoby gdybyś coś pod to zrobił, albo gdybyśmy zrobili coś razem”. Ostry zaproponował wtedy zrobienie epki. Stwierdziliśmy, że należy to zrobić wspólnie i poszło. Tak to się zaczęło, kolejnym krokiem były bity Ostrego, które dał na ten projekt, dostaliśmy coś od Killing Skills. Ostatecznie okazało się, że robimy wspólnie cały album. Nagraliśmy sporo jointów zarówno w Warszawie w eReM studio jak i w holenderskim studio Killing Skills. Tak powstał Haos.
Były takie momenty, że do współpracy z Ostrym podchodziłeś z perspektywy fana? Dużo się od niego nauczyłeś? Czy od początku postawiłeś się na równi z nim – co może zabrzmieć nieco górnolotnie.
Nigdy się nie stawiam na równi z kimś, kto jest takim weteranem jak Ostry. Tak samo zresztą było podczas wspólnej trasy z Sokołem. Jestem sto razy krócej na scenie od nich i zawsze będę o tym pamiętał. To są wielkie postacie, krótko mówiąc żywe legendy. Ja po prostu robię swoje, w swoim rytmie i szanuję pracę innych. Adama zawsze szanowałem za produkcje, za rap i bardzo się cieszę, że miałem możliwość współpracy z tak wartościowym człowiekiem. On zrobił dla rodzimej kultury hip-hopowej rzeczy niepoliczalne. Nawet większość zagorzałych fanów Ostrego nie zdaje sobie sprawy z tego jakie ma chłop zasługi. O pewnych rzeczach głośno się nie mówi.
Do reakcji fanów na ulicy przyzwyczaiłeś się? Nie męczy Cię to?
Spoko, nie męczy mnie zupełnie. To jest efekt tego, co robię i pogodziłem się z tym. To super kiedy ktoś podchodzi do Ciebie na ulicy, przybija piątkę i oddaje szacunek. Im więcej takich ludzi tym większa motywacja do dalszej drogi. Wiesz wtedy, że jest jakiś odbiór i że działa to co robisz.
W momencie gdy pierwszy raz usłyszałem płytę „Czasoprzestrzeń” pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi do głowy było takie, że inspirowałeś się Quasimoto.
Nowa płyta? O kurde, zaskoczyłeś mnie, ale być może trochę tak jest. Quas i wszelkie pochodne to jedne z tych rzeczy, które inspirują moje życie.
Ale motywów z helem chyba tam nie było? (śmiech)
Nie, raczej w drugą stronę. Wokal w numerze „Dziwki i dilerzy” jest spiczowany w dół. To są takie zabiegi – stwierdziliśmy, że to fajnie siedzi niż normalnie, więc skorzystaliśmy z tego patentu. To był akurat Emade pomysł z tym numerem.
W ubiegłym roku do sprzedaży trafiła płyta „Karty sim”, która raczej odniosła umiarkowany sukces. Polska nie jest gotowa na taki rap? Czy to raczej wina promocji?
Ciężko mi do końca powiedzieć co było powodem. Wydaje mi się, że ta płyta jest ciężka i brudna. Nie do końca dla przeciętnego polskiego słuchacza hip-hopu.
Jak to RH-
No dokładnie, jak to RH-. My wcześniej nie wydaliśmy żadnej długogrającej płyty. Była tylko epka dołączona do limitowanej edycji albumu „Nowe dobro to zło”, która dotarła do 1000 osób.
No i siódemka w Blunted Astro.
Tak, no i siódemka. A tutaj wiesz, pełna płyta, tych numerów było naście, no i klimat może zbyt ciężki. Gdyby album wyszedł na jesień może odbiór byłby lepszy (śmiech). Wydaje mi się, że klimat może ciut przyciężki, ale też chyba ludzie nie przesłuchali tej płyty w całości, sprawdzali tylko poszczególne numery. Może gdyby sprawdzili całość byłoby trochę inaczej.
Zmieńmy nieco temat. Co myślisz o raperach, którzy wychodzą na scenę w stanie euforii alkoholowej. Nie mam tutaj na myśli podziemnych grajków z piwnic, a bardzo znanych polskich raperów. Wiesz, zdaję sobie sprawę, że Ol Dirty Bastard na koncertach robił różne rzeczy (śmiech).
Powiem Ci tak – dopóki ktoś na scenie robi swoją robotę i robi ją dobrze, ludziom się to podoba i praca jest wykonana od A do Y:) to może sobie wychodzić dla mnie nawet po heroinie – może to trochę za mocny przykład (śmiech). Jak robisz coś dobrze, to rób to dobrze.
Czyli jeśli jesteś profesjonalistą nawet pod wpływem alkoholu, to nie ma problemu, tak?
Dokładnie. Niestety, często jest tak, że ten alkohol burzy cały koncept i założenie. Sam nieraz wychodziłem na scenę pod wpływem alkoholu i było dużo gorzej niż normalnie. Staram się już tego nie robić. No ale co? Niektórzy tak mają, u niektórych myślę, że jest to silniejsze. Wszyscy jesteśmy ludźmi.
Druga część wywiadu do sprawdzenia pod tym linkiem.
pozdro